:)

:)
Na zgliszczach świata powstaje nowy a w centrum tego świata rodzi się miłość

niedziela, 16 czerwca 2013

Ogłoszenie parafialne!!!

W całej swojej karierze literackiej (Ale powiedziałam) nigdy przenigdy nie sądziłam, że to nastąpi, ale… ogłaszam: ZAWIESZENIE BLOGA NA DWA TYGODNIE!!!!!!:(
Powód: dość prosty. We wtorek dnia 12.06.2013 zapragnęłam podkuszona nie wiadomo czym dodać po jednym rozdziale na oba moje blogi. I co się okazało?! Że mój kochany nowo zakupiony laptop z którego spłaciłam nawet nie połowe ceny jeszcze się zjebał dosłownie mówiąc. Aby móc go odratować musieli mi wszystko usunąć z laptopa i wyszło na to, że z Enmby poszły mi się jebać trzy rozdziały (około 40 stron) a z Nao w pizdu poszło rozdziałów 6 (coś około 120 stron). Teraz musze spiąć pośladki i drukować szybko to co jeszcze pamiętam. Kompa odzyskałam dzisiaj a od jutra znowu do pracy więc będzie ciężko nadrobić.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie i poczekacie cierpliwie na to czym was pragnę uraczyćJ

Gizi

czwartek, 6 czerwca 2013

2. „ Przydział- Opiekun” 2.

eh... wiem, że miałam dodać kolejny rozdział dopiero po niedzieli w następnym tygodniu, ale nie mogłam się powstrzymać. W domu na kompie mam już napisanych 105 stron A4 więc z racji tego, że dobiłam do setki postanowiłam dodać rozdział. Wtedy tamten kolejny przesunie się o kilka dni do przodu. Znaczy się nie dam po 16 tylko coś około 20 czerwca wtedy. No i tamta data będzie już końcowa. Nie dodam niczego gratisowo. No i muszę się zabrać za Enmbe.
Nie wiem czy będzie mi się w rozdziałach pojawiał styl czcionki jaki w niektórych miejscach zmieniałam, ale mam nadzieję, że się połąpiecie:)
No i widzę, że Naoki cieszy się dużym uznaniem:). Cieszy mnie to ogromnie. A co do pikantniejszej sceny z Naokim i Katsuyoshi'm będziecie musieli trochę poczekać... bo jeszcze jej nie napisałam;p
ok. Życzę miłęgo czytania. Mam nadzieję, że rozdział spodoba wam się tak samo jak pierwszy... tak to jest jak chory człowiek szuka wiadomości na necie, w domu się dopytje a później te pierdoły przelewa na papier...:)
*************************************************************************
Siedziałem przed budynkiem Sali w której odbywały się egzaminy. Jak na razie nikt jeszcze nie wyszedł. Ile można pisać tak prostacki test?. Po ogólnie niezrozumiałych dla mnie pytaniach zaczęły się pojawiać pytania dotyczące historii, biologii i innych dziedzin nauki. Najwięcej problemów sprawiły mi pytania z EPTA i M.A-logi. Nie przeczę, że nie odpowiedziałem na nie, ale mówię, że przyniosły mi najwięcej problemów. Pytania te były tak podchwytliwe, że musiałem się kilka razy zastanowić nim udzieliłem na nie zadowalającej mnie odpowiedzi. Drzwi od Sali otworzyły się i po woli zaczęli wylewać się z niej młodsi przedstawiciele Sfery 22. Dostałem instrukcję, że razem z nimi mam przejść do sąsiedniego budynku.
Zrobiłem tak jak mnie o to poproszono. Ustawiłem się w rzędzie i usiadłem na krzesełku podpisany moim numerem. My- nowe twarze w tej szkole siedzieliśmy w środku. Starsi tak jak wcześniej siedzieli dookoła nas. Na czymś na kształt podwyższenia siedziało sporo osób (był tam Katsuyoshi więc pewnie tam siedzieli nauczyciele). Rozglądałem się po Sali. Rozpoznawałem wiele osób. A to z podwórka, Gang, ludzie mijani przeze mnie na mieście. Moi współlokatorzy. Zdziwiło mnie, że Gihei i Doi nie siedzą koło siebie tylko w oddaleniu. Jakby się nie znali. Przechyliłem zaciekawiony głowę w bok. Będę musiał się ich o to zapytać jak wrócę do domu.
      - Witam was wszystkich drodzy uczniowie!- Odezwał się jakiś facet. Spojrzałem w tamtą stronę. Był to facet ubrany w czarny strój wojskowy. O fioletowych włosach związanych w kitkę
i oczach o takim samym kolorze co włosy.- Za wami pierwszy egzamin jaki przyszło wam tutaj napisać, a przed wami jeszcze więcej miłych wspomnień i uczuć towarzyszących egzaminom.- Zaśmiał się. Pojebany czy co? Odchrząknął kilka razy.- Szczerze, to nie do mnie należy przemawianie w takich momentach, ale całe grono nauczycielskie doszło do wniosku, że lepiej będzie jeżeli ja to przekaże niż osoba, która zawsze to robi.- Dodał. Zmarszczyłem czoło. Przekaże co? Podszedł do niego ten Pstrokaty.
- Dobra bez owijania w bawełnę. Nie mam czasu.- Powiedział oschle.- 00000036 na scenę.- Wypowiedział numer siedzenia, z którego podniósł się Buru. Zmarszczyłem nos i uniosłem się delikatnie na ramionach.- Ty tam spokojnie. Nie mam zamiaru nic mu robić.- Powiedział patrząc na mnie. Zmarszczyłem czoło. Nie możliwe aby mówił do mnie.- Tak mówię do ciebie. Siedzisz płasko to siedź.- Dodał. Każdy rozglądał się zaciekawiony do kogo on też może mówić. Buru podszedł do niego. Wziął głęboki oddech i spojrzał na nas wszystkich. Miał puste spojrzenie.
- Czy ty go przedstawisz?- Zapytał Żołnierzyna.
- Ten tutaj osobnik. Tak osobnik pochodzi ze Sfery 117. Jak większość z was zdaje sobie z tego sprawę w Sferze tej ludzie są ulepszani.- Zaczął. Ulepszani? Co to znaczy?- Ten tutaj osobnik będzie chodził do naszej szkoły przez jakiś czas. Jego zdolność po ulepszeniu to możliwość wykrycia
w każdym z was waszego przyszłego statusu nawet jeżeli nie został on jeszcze wykreowany.- Dodał. Nie podobało mi się to co mówił.- Może już u takich pięcio latków wywnioskować czy za pięć lat będą Wybrańcami, Magami czy czym tam jeszcze. Nawet na takim poziomie nie znając człowieka może teraz wskazać ile osób w tej Sali to Wybrańcy, Uczniowie, Nauczyciele, Magowie o ile tacy się tutaj ukrywają.- Ciągnął dalej. Po moim kręgosłupie zleciała strużka zimnego potu. Zacisnąłem dłonie w pięści i wpatrywałem się w nie szeroko otwartymi oczyma.
- Spokojnie.- Szepnął ktoś cicho koło mojego ucha kładąc mi na ręku swoją rękę. Spojrzałem
w tamtą stronę. Była to dziewczyna ubrana w zwykły mundurek o długich czerwonych włosach
i brązowych, smutnych oczach. Uśmiechała się do mnie.- Nie ma szans aby przedostali się tutaj magowie. Nie ma się czego bać.- Dodała. Miała bardzo uspokajający głos.
- Taak. Masz…masz rację.- Powiedziałem. Spojrzałem ponownie na scenę.- Jestem w szoku, że ktoś jeszcze pomijając mnie i Buru jest tutaj mniej więcej w moim wieku i przystępuje do egzaminu.- Dodałem szeptem nie patrząc na nią tylko na scenę.
- Od kilku lat ciężko chorowałam, ale tym razem postawiłam na swoim i namówiłam rodziców aby pozwolili mi pójść do szkoły.- Szepnęła. Spojrzałem na nią zaskoczony.
- Chciałaś iść do szkoły?
- Tak.
- Po co?
- Tylko tutaj mogę się widzieć z moją siostrą.- Powiedziała patrząc na swoje ręce. Uśmiechała się delikatnie.
- Aaa. Rozumiem.- Powiedziałem. Spojrzałem na scenę. Coś znowu tłumaczyli.
- Zaskoczyłeś mnie.
- Czym?
- Normalnie ludzie zaczynają się dopytywać.
- Jeżeli będziesz chciała to sama o tym powiesz. Jeżeli nie uszanuję twoją decyzję nieważne jaka by ona nie była.- Powiedziałem patrząc przed siebie.
- Moja siostra to Wybraniec. Przez ostatnie sześć lat nie widziałam jej ani razu.- Powiedziała. Zrozumiałem. Wybrańcy mogą pojawiać się tylko w szkole. Nigdy gdzie indziej. To dlatego chce być w szkole.
- W szkole jest fajnie.- Powiedziałem. Zachichotała. Uśmiechnąłem się. Nawet zagorzały kujon by rezygnował ze szkoły po moim tekście.
- Tak więc nasz drogi Osobniku…
- Fukusaburu.-Powiedziałem pod nosem. Pstrokaty uśmiechnął się wrednie.
- Buru możesz zaczynać.- Mówił dalej. Buru wystąpił dwa kroki przed niego.- NAUCZYCIELE.- Powiedział. Buru z opuszczoną głową odwrócił się do nas tyłem i pokazał tych którzy siedzieli na podwyższeniu.- ŁOWCY.- Kontynuował. Buru wskazał na niego i Toshio oraz Yaichiro. Nikogo więcej nie pokazał.- WYBRAŃCY.- Powiedział. Buru odwrócił się w naszą stronę. Jego palec wskazujący prawej ręki wskazał na Jiro i Jou. Ani drgnęli. Najwyraźniej spodziewali się takiej odpowiedzi. Wśród młodszych wywołało to nie lada zamieszanie. Wybrańcy? Tutaj? O tej porze roku? Pożyją. Zobaczą. Jeszcze będą mieli ich serdecznie dosyć.
- Możemy kontynuować. Mówiłem wam o tych dwóch uczniach.- Powiedział Żołnierzyk. Pstrokaty kiwnął twierdząco głową.
- Pokaż mi ilu mamy tutaj MAGÓW.- Powiedział. Buru zawahał się przez moment po czym drżącym palcem wskazał na Jou. W Sali zapanowała cisza. Buru przesunął palec w bok, jeszcze bardziej w bok po czym opuścił go na dół. Dopiero teraz zorientowałem się, że wstrzymuje powietrze.

Nie bój się głupku. Z twoimi wynikami krwi jest wszystko w porządku. Nie mutujesz.

Usłyszałem w swojej głowie znajomy nie słyszany już od jakiś pięciu lat głos.

Wynoś się z mojej głowy ty kretynko!

Warknąłem na nią w myślach. Zaśmiała się tylko i znowu miałem swoją głowę tylko dla siebie.
- UCZNIOWIE.
- To pozostałe osoby, których nie wskazałem.- Powiedział Buru. Pstrokaty uśmiechnął się i puścił go wolno. Buru wrócił na swoje miejsce. Wtedy znowu przemówił Żołnierzyk.
- Tak więc kiedy wszystko w tej kwestii jest już jasne przejdźmy do kwestii organizacyjnych. Jak większość z was mogła zaobserwować mamy wśród nowych uczniów trzy ewenementy, które dzięki swoim zaskakującym wynikom jakie uzyskali na egzaminie od razu trafią do klasy 2-2 F. Pozostali uczniowie za chwilę drogą selekcji zostaną podzieleni na klasy od 0-5A do 0-0F.- Powiedział. Nie zrozumiałem niczego co właśnie powiedział.- Ale nim nastąpi ten przydział pozwólcie, że każdy z was dostanie swój Przydział.- Dodał. Czy mi się tylko wydaje, czy powietrze dookoła mnie zgęstniało niebezpiecznie? Do naszego Żołnierzyka podeszła nowa osoba. Była to kobieta (dziewczyna) ubrana w niebieskie kimono z zielonym Obi. Zielone włosy i brązowe oczy. Podeszła i skłoniła się przed nami.
- Może najpierw zacznę od tego. Nazywam się Shoken i jestem wykładowcą EPTA. Ten miły
i jakże gapowaty pan który cały czas przemawiał to nauczyciel Gimnastyki i Ukształtowania Terenu. Taro.- Powiedziała uśmiechając się delikatnie. Wskazywała po kolei grono pedagogiczne siedzące teraz również i za jej plecami. Dziewczyna ubrana w niebieskie spodnie i niebieską kamizelkę spod której wystawała biało-niebieska koszulka w paski o długich niebieskich włosach o oczach ni to brązowych ni to czerwonych wykładała Czytanie i nazywała się Tai. Koło niej siedziała Seki pani od Kartografii i pisania. Ubrana w czarne leginsy sięgające jej kolan, niebieskie buty z czarnymi „skarpetkami” (?) na nich oraz jasną tuniko-kamizelkę. Na głowie tego samego koloru kapelusz. Blond włosy do ramion. Grzywka i kapelusz zasłaniały oczy. Koło niej było jedno wolne miejsce. Tam siedział Taro. Za raz za wolnym miejscem siedział kolejny nauczyciel. Ubrany w czarne tradycyjne kimono z białym szerokim kołnierzem (komin bym rzekł). Fioletowe sięgające ramion włosy związane białą gumką w kitkę z prawej strony jego głowy chaotycznie wypadające mu gdzieniegdzie na bladą twarz idealnie pasowały do jego równie fioletowych oczu. Sugite. Nauczyciel Matematyki, Fizyki i Chemii. Koło niego opierając się niedbale o swoje kolana siedział facet w czymś na wzór naszego mundurka z poluzowanym krawatem. Na jego ramieniu siedział…SKORPION!!!! Już go nie lubiłem! Miał jasno brązowe włosy i ciemno niebieskie oczy. Ryu nauczyciel biologii
i anatomii. Kolejne miejsce znowu było puste, ale z niego wstała Shoken-sensei. Za raz koło niej siedział facet ubrany w jakby to ująć dresowe spodnie do kolan i zarzuconym na siebie jakby
w pośpiechu umorusanym fartuchu ze skóry pod którym nic nie miał. Miał fioletowe włosy, które już mógł wiązać w kitkę oraz takie same oczy. Spojrzał tylko na nas i wrócił do wcześniejszego zajęcia- chyba spał. Nie mam pojęcia, ale zamknął oczy. Koki nauczyciel Muzyki i Plastyki. Nasze oczy skierowały się na nauczyciela ubranego w zielone spodnie wystające spod krótkiego brązowego kimona. Na ramionach owego kimona widniały złote wyszywane łańcuchy. Skrócone Obi służyło mu prędzej za ozdobny szalik niż pas. Miał brązowe włosy i zielone oczy. Kobo. Nauczyciel Historii przed i po katastroficznej. Koło niego na szarym końcu siedział Katsuyoshi. Chociaż na taką okazję zmieniłby wyraz twarzy. Wygląda jakby chciał wszystkich pozabijać.- Katsuyoshi-sensei nie dość, że jest nauczycielem zdobył również status Łowcy. Jest wykładowcą M.A-logi.- Zakończyła swój wykład Shoken-sensei. M.A-logi? W mojej głowie odezwał się cichy głosik.
„A z M.A-logi nie chcesz?”
Cichutkie pytanie zadane głosem Doi’a. I moja odpowiedź.
„Nienawidzę tego przedmiotu”.
Ten durny Doi zapytał mnie o to kiedy ten facet był u nas w domu?! Spojrzałem na niego. Unikał mojego spojrzenia. Chyba wiedział o co mi chodzi.
- Każdy z nauczycieli ma swój „pagon”, że tak to ujmę.- Taro-sensei kontynuował dalej.- Shoken-sensei posiada niebieskie i różowe bransolety na ręce. Tai-sensei turkusowe apaszki. Seki-sensei spineczki w kształcie słodkości. Ja rzemieniowe bransolety na ręce. Sugite-sensei rzemieniowy naszyjnik z kością na jego środku w kształcie rurki. Ryu-sensei znaczy swoich uczniów ukąszeniem swojego skorpiona, przez co mają straszne wahania nastrojowe. Przeważa płacz. Koki-sensei to uśmiechnięta krwawiąca żółta mordka. Kobo-sensei z kolei ma niebiesko-czerwone froty na ręce.
A Katsuyoshi-sensei rzemieniową cienką opaskę, która może być również nazywana diademem.- Mówił. Wsłuchiwałem się uważnie w to co mówił.- Każdy uczeń ma inny Przydział więc posiada swojego Opiekuna, którego zadaniem jest opieka, wychowanie, pomoc jak i karanie swoich podopiecznych. Wielu z was mogło zaobserwować poszczególne pagony u niektórych Sempai. Podział jest bardzo prosty.- Powiedział i wskazał na Shoken-sensei która podeszła do niego
z drewnianą skrzynką.- Jest was aktualnie 297-dmiu bez Przydziału. W środku znajdują się 33 puste karteczki, reszta zapisana jest waszym imieniem i numerem. Każdy z nauczycieli wyciąga 33 karteczki i wyczytuje. Każdy kogo imię padnie będzie podlegał pod danego nauczyciela.- Wyjaśnił. Czyli może być tak, że jeden nauczyciel wyciągnie 33 karteczki puste wtedy na kolejnych nauczycieli przypadnie na jednego po 37-38 uczniów. Ale wątpię aby ktoś miał takie szczęście i wylosował wszystkie pustaki.
- A teraz…- Zaczęła Shoken-sensei.- Pozwólcie, że Przydział zacznie nasz wieczny szczęściarz, który od siedmiu lat wyciągał wszystkie pustaki i jeszcze nigdy nie miał żadnego podopiecznego.- Dodała. Zakaszlałem głośno nie wierząc w to co powiedziała. Przecież rachunek prawdopodobieństwa do tego jest prawie, że nie możliwy! Kim jest ten skubaniec?! Katsuyoshi-sensei podszedł do drewnianej skrzynki i wyciągnął karteczkę. Rozwinął ją i pokazał Shoken-sensei.- Oczywiście: Pustak!- Zawołała. Byłem w szoku! Losowane trwało. Moja towarzyszka, która siedziała koło mnie trafiła pod Opiekę do Ryu-sensei. Psychola ze Skorpionem. Przy okazji dowiedziałem się jak ma na imię. Naora. Z kolei Buru trafił pod opiekę Kobo-sensei. Cieszyłem się, że trafił w miarę normalnie, ale szkoda mi było Naora’i. Jak i wszystkim dzieciakom, które do niego trafiły. Moja karteczka nie została jeszcze wylosowana. Taro-sensei podał złożoną karteczkę Shoken-sensei. Spojrzała na nią i tak jak mówiło jej imię zaliczyła ewidentnego szoka. Spojrzała na niego i pokazała mu karteczkę po czym i on przystanął zszokowany.- Taro-sensei wylosował: PUSTAKA!- Krzyknęła zaskoczona. Każdy
z nauczycieli drgnął zaskoczony. Przez tłum uczniów przedarł się cichy jęk zaskoczenia, niedowierzenia i… współczucia? Dlaczego współczucia? Przecież każdy ma prawo wylosować tą karteczkę.
- Ten dzieciak, który do niego trafi będzie miał przejebane.- Usłyszałem za sobą przyciszony szept. Rozpoznałem go. Izo. Siedziałem w ostatnim rzędzie tak więc miałem za sobą starszaków. Odwróciłem się do niego niby to chcąc zawiązać buty.
- O co wam chodzi?- Zapytałem szeptem. Spojrzał na mnie zaskoczony jakby nie móc uwierzyć, że to naprawdę ja.
- Co on tutaj robi?
- Dostał Wezwanie.- Powiedział Jou, po czym spojrzał na mnie. Ściszył głos.- Te puste kartki mają za zadanie sprawić aby Czarna Wdowa nie miała żadnych podopiecznych. To jawny sadysta. Jeżeli znajdzie twój słaby punkt będzie cię dręczył i torturował aby wymusić na tobie posłuszeństwo. Na jego lekcjach jest stuprocentowa cisza. Nawet najmniejszy szmer się tam nie pojawia.- Szepnął pochylając się w moją stronę i bawiąc się sznurówkami od lewego buta. Przełknąłem głośno ślinę. Wiedziałem, że  nie kłamał. Widziałem strach w jego oczach.
- A teraz ponownie przyszła kolej na naszego Katsuyoshi-Senseia. Czy wylosuje PUSTAKA czy jakiegoś SZCZĘŚLIWCA?- Zapytała Shoken-sensei. Ten podszedł bez słowa do drewnianej skrzynki i wyciągnął jakąś karteczkę. Długo w niej nie mieszał. On wcale nie mieszał. Brał pierwszą lepszą
z brzegu dlatego jego szczęście było dla mnie absurdalnie nieuczciwe. Shoken-sensei wzięła od niego drżącą ręką karteczkę. Bała się go? Głupota. Nawet nauczyciel od Muzyki i Plastyki zerkał na wszystko niespokojnym spojrzeniem. Ich miny mówiły wszystko: „Imię osoby, która pojawi się na karteczce będzie miała przejebane.”- PUSTAK!- Cała sala jak na razie odetchnęła z ulgą. Do skrzynki podszedł nauczyciel od Biologii. Proszę. Niech to nie będę ja! Tylko nie ja! Wylosował jakiegoś małego chłopca o niebieskich włosach. I losowanie trwało dalej.
- A dlaczego Pustaki? Wytłumacz mi to?- Szepnąłem cicho.
- Nauczyciele nie chcą mu dawać w opiekę uczniów. M.A-logia jest dopiero wykładana kiedy kończysz osiem lat. Wtedy masz silniejszą psychikę więc tak cię to nie rusza. On pięcio latka będzie traktował jak szesnastolatka.- Szepnął cicho za moimi plecami.
- Kiedyś uderzył nawet chłopaka w swojej klasie na lekcji ponieważ spadła mu książka na podłogę w trakcie sprawdzianu.- Dodał Isei. Spojrzałem na niego. Żartował. Nie. Nie żartował.
- To byłeś ty?- Zapytałem. Spojrzał na mnie i odwrócił zakłopotany wzrok. To był on!
- Odwróć się.- Powiedział Toshio pojawiając się koło nas bezszelestnie. Pokazałem mu język
i spojrzałem na scenę. Toshio siadał właśnie koło swojego brata. Jak on to robił?
-Ehem…- Shoken-sensei trzymała w ręku małą karteczkę. Koło niej stała Czarna Wdowa.- 117786558 Naoki.- Przeczytała. Połknąłem wiadro lodu czy co? Wszystkie moje wnętrzności zamarzły. Osoby, które wiedziały, że chodzi o mnie spojrzały na mnie z przerażeniem. Moja twarz nie wyrażała żadnych uczuć chociaż w środku panikowałem jak dzika świnia na uwięzi.

*******************************************************************
no i jak wam się spodobało?? Jak dla mnie trochę krutko- jeżeli mam być szczera. Ale jak na razie to najkrótszy rozdział jaki do tej pory napisałam;p.
Kolejny rozdział będzie nosił tytuł:
3. „Opiekun i jego podopieczny” 3.




niedziela, 2 czerwca 2013

1. „Pomyłka czasami wiele kosztuje” 1

 Ok. minęło dziewięć dni od dodania przeze mnie Prologu. Dwie osby zostawił po sobie jakiś ślad. I według tego wiem, że coś im się tam sposobało. Również przez inne środki komunikacji dwie inne osoby powiedziały, że sprzeda się to moje opko, tak więc decyzja zapadła i dodaję kolejny rozdzialik. Mam nadzieję, że wam się spodoba i przybliży wam trochę świat Naoki'ego. Przez kilka rozdziałów będę opisywać stopniowo o jego świecie i tym co w nim najważniejsze. Ale z każdym kolejnym rozdziałem będzie tych opisów coraz mniej.... mam nadzieje, że nie zgubicie się w labiryncie moich myśli:D
*********************************************************************************

Ból rozchodzący się po mojej głowie i klatce piersiowej nie dawał mi sił abym mógł biec dalej. Nie mogłem oddychać. W uszach mi huczało. Znajome uliczki wydawały mi się całkiem obce. Oczy zamykały mi się ze zmęczenia. Ile można biec? Ile razy można się przewracać i wstawać aby ponownie powtórzyć tą czynność? Jak bardzo trzeba chcieć żyć?
Skręciłem w ciemną uliczkę pędząc co sił w nogach i przewracając za sobą śmietniki
i wszystko co było możliwe aby ich zatrzymało. Myślałem, że znałem Sferę 22 najlepiej ze wszystkich mieszkających tutaj ludzi, ale widocznie pomyliłem się. I to bardzo.
- Nao- chaaaaaaaaaaan!- Usłyszałem za sobą znajomy głos i głośny śmiech. Kurwa! Doganiają mnie. Ciekawe co tym razem mi zrobią? Już miałem dosyć kopania, bicia, szarpania. Wpadłem
z impetem na wysokiego, szczupłego chłopaka. Spojrzałem w górę. Przełknąłem głośno ślinę. Czarne włosy zasłaniające mu delikatnie twarz, głaszczące jego kark i niebieskie oczy do tego.  Na prawej ręce dwie rzemieniowe bransoletki. Na szyi na rzemieniowym naszyjniku wisiał krzyż. Symbol chrześcijaństwa. Ubrany w czarne spodnie i białą koszulę. Zawsze chodził tak ubrany. Jiro 17-sto letni członek Gangu. Psychopata jakich mało. Dlaczego musiałem wpaść akurat na niego. Złapał moje długie blond włosy i pociągnął przyciągając mnie do siebie. Po chwili dogonili nas jego przyjaciele. Isei. Brązowowłosy chłopak chodzący ciągle w zimowej czapce ze sznurkami aż do jego ramion
i wyszczerzoną, żółtą buźką która krwawiła. Ubierał się zawsze w niebiesko-biało-zielony dres.
W lewym uchu miał cztery kolczyki i jeden tunel. W prawym tylko jeden kolczyk. Dwa kolczyki
w prawej brwi i jeden kolczyk na nosie na wysokości oczu. Dwa kolczyki w dolnej wardze. Jeden
w jednej stronie drugi w drugiej. Kiedy mówił można było dojrzeć również kolczyk w języku. Prawą dłoń aż po palce miał zabandażowaną. Szczerze? Nie wiem po jaki chuj. Oparł dłonie na kolanach. Oddychał ciężko. Nie znosił biegać. Kolejny który nas dogonił to Jou. Wysoki chłopak o szarych włosach i dziwnych kreskach na twarzy. Jeżeli plotki były prawdziwe był Wybrańcem, który zaczął mutować na Maga. Dlatego teraz tak wyglądał. Oprócz ciemno turkusowej apaszki wystającej mu spod czapki nic w jego ubiorze nie było innego koloru jak tylko ciemno szarego (tak jak jego włosy). Uśmiechał się wrednie. Trzymał ręce za sobą. Izo- ostatni z nich wszystkich. Niski jasnozielono włoscy chłopak (dość często myślałem, że jest blondynem) ubrany ciągle w szkolny mundurek
z kilkoma spinkami w kształcie słodyczy upiętymi do włosów i wiecznie z jakimś lizakiem w gębie podszedł do mnie. Był ciut wyższy ode mnie (tak w Sferze 22 tylko dzieci poniżej 12 roku życia były ode mnie niższe).
- Co z tobą zrobimy Nao-chan?
- Puścicie mnie wolno.- Zaproponowałem. Jiro zaśmiał się głośno i szarpnął moje włosy.
- A może nie?
- Można i tak.- Powiedziałem.
- Macie chłopaki może coś ciekawego na myśli?- Zapytał Jou.
- Nie, ale widzę, że ty już coś wykombinowałeś.- Powiedział Isei. Jou bardzo powoli wyciągnął zza siebie doniczkę, a w niej…
- Nie! Jou! NIE!- Krzyczałem próbując się wyrwać. Zaśmiali się głośno. Bawił ich mój irracjonalny i niewytłumaczalny strach.
- On serio boi się roślin.- Zadrwił Izo. Zacząłem się dusić. Nie mogłem oddychać. Przyglądałem się Jou i roślinie jaką trzymał w ręku. Była duża, krzaczasta, zielona. Paproć jak się nie mylę. Upadłem na kolana nie zwracając uwagi na to, że Jiro wyrywał mi włosy. Złapałem się za serce. Przed oczami zrobiło mi się ciemno.
- Jou wywal to! On za raz wykituje!- Krzyknął przerażony Izo. Coś zaszeleściło, poszurało. Ktoś poklepał mnie po plecach.- Nao. Spokojnie. Wywaliliśmy to. Ogarnij się chłopie!- Izo wydzierał się do mojego ucha. Zaczęło mnie boleć od tych krzyków.
- Co tu się dzieje?- Usłyszałem nieznajomy głos.
- Czarna…- Zaczął Izo. Jiro zasłonił mu usta, a ja poderwałem się na równe nogi i rzuciłem się biegiem przed siebie trącając dziwnego nieznajomego w bok. Zdążyłem tylko zobaczyć zmęczone, czujne, ciemnoniebieskie oczy. Wyminąłem go i wypadłem na główną ulicę Sfery 22, która tętniła życiem. Zaczynała mnie boleć głowa. Musiałem jak najszybciej wrócić do domu. Muszę przez jakiś czas ich unikać. Aż wszystko ucichnie i zapomną, że przeszedłem przez ich ulicę w piątek. To jedyny dzień kiedy nie mam prawa się tam pojawiać.

           
            Siedziałem u siebie w domku. W Sferze 22 każdy kto nie posiadał rodziny mieszkał
w dzielnicy Brutusa. Pełno w niej było domków jednorodzinnych. W każdym domku mieszkało od 3 do 7 osób. W zależności od liczby osób w nim zamieszkujących dom posiadał o jeden pokój więcej, który służył przeważnie za coś na kształt salonu. Mój dom, w którym mieszkałem złożony był z trzech pokoi znajdujących się koło siebie na górze i dwóch łazienek. Jedna znajdowała się na dole koło salonu druga z kolei na górze koło ostatniej sypialni na korytarzu. Naprzeciwko salonu znajdowała się średnich rozmiarów kuchnia z jadalnią razem wzięte. Oczywiście znajdowała się tutaj również piwnica jak i strych. Oba te pomieszczenia zostały ładnie przez nas wykorzystane. Mieszkałem w tym domu z dwoma jeszcze innymi chłopakami. Przed domem było coś na kształt małego ogródka (jedna ławka, jeden stoli, trzy krzesełka, mały sztuczny strumyk i skalna powierzchnia). Czego można się było innego spodziewać po świecie umieszczonym głęboko pod ziemią. Mój świat nazywany Podziemiem znajdował się tak głęboko, że nawet gdyby ktoś przekopał się tutaj przez ziemię, skały
i metalowy schron umieszczony nad naszymi głowami, słońce nie dałoby rady tutaj dotrzeć. Mimo tego, że mieszkaliśmy pod ziemią było tam ciepło. Chyba byliśmy bardzo blisko jądra. Podziemie było podzielone na 123 Sfery. Ja mieszkałem w Sferze 22. Każda Sfera różniła się od siebie bardzo mocno. Inne prawa, obyczaje, kultura, język. To prawie jak państwo na powierzchni. Podróżowanie między Sferami było prawie, że niemożliwe. Prędzej wyjdziesz na Powierzchnię niż uda ci się dostać do innej Sfery. Dlaczego? Ludzie się bali. Bali się tego, że Coś z zewnątrz dostanie się do środka.
A wtedy będzie po nas.
            W Sferze 22 mieszkam od drugiego roku życia (co się działo ze mną wcześniej- nie wiem).
I jako, że jestem niskim, długowłosym blondynem o czerwonych oczach i miałem już aż szesnaście lat to ani razu w tym świecie nie chodziłem do szkoły co mnie bardzo, ale to bardzo cieszyło. Dlaczego? Ponieważ w wieku pięciu lat nie dostałem Wezwania Poborowego (prawie jak w wojsku). Więc nie miałem tam czego szukać.
            Czekałem właśnie na swoich współlokatorów. Oni takiego szczęścia nie mieli jak ja i  do szkoły zasuwać musieli. Doi wysoki chłopak o bliżej nie określonym kolorze włosów i oczu (ja bym powiedział, że to mieszanka jasnego brązu i jeszcze jaśniejszej zieleni) uwielbiający bluzy z kapturem i Gihei brązowowłosy i niebieskooki niski chłopak. Nie wiedziałem, który z nich to większa beksa. Doi stracił rodziców w dzień Katastrofy. Gihei dopiero trzy lata temu. Zginęli przy wybuchu Kontenera 28, który dostarczał tlen z powierzchni i w Kontenerze tym był przefiltrowywany aby móc zostać wypuszczonym do Podziemia. Z Doi’em mieszkam od samego początku. Kiedy przydzielili nam Gihei’a musieliśmy się przeprowadzić. Wtedy Doi powiedział, że mogę zająć całą piwnicę, a on wraz z Gihei’em podzieli się strychem. Zgodziłem się na  to bez najmniejszych oporów. Było mi to nawet na rękę. Ja nie wnikałem co oni mieli/robili na strychu, oni nie zaglądali do mojego królestwa jakim była ciemna piwnica.
            Wracając do mojego braku edukacji w tym świecie nie myślcie, że się nie uczę. Uczę się i to nawet bardzo dużo. Kiedy chłopaków nie ma w domu sięgam po ich książki i czytam  je, uczę się ich wręcz na pamięć. Proszę ich aby przynosili mi to nowsze i trudniejsze książki z biblioteki szkolnej,
a później wyczekuje ich i pochłaniam książki w niecały tydzień zapamiętując dokładnie to co przeczytałem. Właśnie na to teraz czekałem siedząc jak na szpilkach. Zerkałem co chwila na przestarzały zegar. Spóźniali się. Przecież… nie… oni chyba nie… Spojrzałem zaniepokojony
w stronę okna. Coś było nie tak. Podszedłem cicho na paluszkach do okna i zerknąłem zza zasłony na nasze zajebiste „podwórko”. Stali tam. Ale… nie byli sami. Towarzyszyły im trzy osoby. Dwóch facetów podobnych do siebie jak dwie krople wody o długich, szarych włosach i zasłoniętym nawet prawym oku. Jeden z nich ubrany na czarno, drugi na czerwono. Byli uzbrojeni. Ostatni z nich ciemnofioletowe bądź ciemnoniebieskie (Ciężko mi to ocenić) włosy ubrany w czarne kimono
z ciemnoniebieskim Haori. Na nogach drewniane Geta. Stał tyłem do mnie. Doi spojrzał w moją stronę jakby podejrzewał, że się na niego patrzę. Ruszył trzy razy nadgarstkiem przy swojej lewej nodze co oznacza „Szukają cię”. Kurwa! Kto mnie szuka! Za co?! Po co?! Ten ubrany na czarno złapał go za nadgarstek, którym ruszał i szarpnął nim do góry.
            - Puść go albo wypruje ci wszystkie flaki.- Powiedziałem przykładając mu do pleców ostry nóż kuchenny. Do tętnicy szyjnej z kolei widelec. To był impuls, że tutaj wyskoczyłem. Puścił go
i zaśmiał się głośno. Miał zimny śmiech.
            - Spokojnie młody. Nie ruszam już go.- Powiedział. Nie ruszałem się.
            - Doi, Gihei.- Powiedziałem. Kiwnąłem im głową na znak, że mają podejść. Zrobili jak prosiłem.- Czego wy tutaj do cholery szukacie?- Zapytałem nieznajomych.
            - Możemy się chociaż odwrócić?- Zapytał ten ubrany na czerwono.
            - Ruszcie się a przebije mu tętnicę szyjną.- Zagroziłem wbijając delikatnie widelec w szyje faceta.
            - Nao…- Usłyszałem za sobą cichy głos Gihei’a.
            - No…
            - Przestań. Oni nic nie zrobili.
            - Jak to nic nie zrobili?! Przecież wszystko widziałem!- Krzyknąłem wbijając widelec mocniej.
            - Hola, hola! Młody uspokój się bo serio mnie zabijesz.- Zawołał ten ubrany na czarno.
            - Zamknij się!
            - Nao… oni nam pomogli. To Gang nas złapał.- Powiedział Doi. Zerknąłem na niego. Kiwnął twierdząco głową. Nie kłamał. Nie potrafił kłamać. Nóż i widelec zniknęły jakbym nigdy nie trzymał ich w ręku. Cofnąłem się kilka kroków w tył i skłoniłem się przed nimi.
            - Proszę mi wybaczyć moje wcześniejsze zachowanie. Dziękuje również za to, że im pomogliście.- Powiedziałem i nie czekając na odzew odwróciłem się do nich tyłem i ruszyłem
w stronę domu biorąc za sobą ich torby szkolne. Rozsiadłem się wygodnie po turecku na kanapie
i zajrzałem bez pozwolenia do torby Doi’ego. Nie zjedzona kanapka kilka zeszytów i szkolnych książek, które już dawno temu przebadałem. Jest! Miał przy sobie cztery książki: „Transplantologia praktyczna t.4 Postępy w transplantologii” , „Anestezjologia i intensywna terapia”, „Leczenie ran przewlekłych” oraz „Anatomia czynnościowa ośrodkowego układu nerwowego”. Jakieś nowości w tej bibliotece. Pewnie wzięte z innych Sfer. Myślałem, że jeżeli chodzi o medycynę to mam tutaj wszystko przeczytane, ale widocznie się pomyliłem. Zajrzałem do torby Gihei’a. To samo co u Doi’a. Niezjedzona kanapka, zeszyty, książki i trzy książki dla mnie: „Ilustrowany Atlas Niezwykłych Owadów”, „Ilustrowany Atlas Niezwykłych Wodnych Zwierząt” jak i „Świat dinozaurów Skarbnica wiedzy”. On z kolei uważał, że powinienem znać również to czego się bałem i nie znosiłem. Moi współlokatorzy jak i ich wybawcy weszli do salonu.
            - Mogą być takie?- Zapytał Gihei. Uśmiechnąłem się delikatnie mrużąc przy tym oczy.
            - Oczywiście, że mogą. Jutro weźcie mi jakieś nowe. Mogą być z działu historii.
            - A z M.A-logi nie chcesz?- Zapytał Doi. Spojrzałem na niego i pokazałem mu język.
            - Nienawidzę tego przedmiotu.- Powiedziałem zgarniając książki.- Idę na chwilę do siebie…
            - Ale ci…- Zaczął Gihei. Spojrzałem na niego. Wiedział, że nienawidzę jak ktoś przerywa mi w moich przyjemnościach. W jego oczach pojawiły się łzy. Wypuściłem głośno powietrze i usiadłem na chwilę na schodach aby wysłuchać co ma mi do powiedzenia.
            - No słucham?
            - Oni do ciebie.- Wydukał tylko i schował się za Doi’em. Zerknąłem powoli na przybyszów. Mogłem teraz zobaczyć twarz tego ostatniego w kimonie. Zmęczone, smutne, czujne ciemnoniebieskie oczy.
            - Aaa.- Pokazałem na niego palcem.- Znam tego faceta.- Powiedziałem. Doi i Gihei pobladli na twarzy.
            - Doprawdy?- Zapytał ten ubrany na czarno. Nawet na niego nie zerknąłem.
            - No więc o co chodzi?
            - Może tak wejdziemy do salonu.- Zaproponował drżącym głosem Doi. Wypuściłem głośno powietrze i podniosłem się ze schodów.
            - Jak na dziewczynę, strasznie pyskaty jest…- Powiedział szeptem ten ubrany na czerwono. Przystanąłem tak, że nasi goście wpadli na moje plecy. Wpatrywałem się w swoje stopy. On? Nazwał? Mnie? Dziewczyną?
            - Nao?- Zapytał niepewnie Gihei. Uniosłem głowę do góry. Gihei szturchnął Doi’a w ramię. Spojrzał na mnie. Otworzył szeroko oczy.
            - Przepraszam? Czy któryś z panów nazwał GO Dziewczyną?- Zapytał niepewnie Doi. Zamachnąłem się do tyłu zostawiając w futrynie drzwi tuż przy twarzy Czerwono ubranego nóż kuchenny.
            - Doprawdy? Czy ja twoim zdaniem wyglądam na dziewczynę?- Zapytałem łapiąc go za przód koszuli i ciągnąc do swojego poziomu. Wpatrywał się we mnie zaskoczony. Ktoś złapał mnie delikatnie za włosy i pociągnął za sobą. Odwróciłem się w tamtą stronę. Doi. Usiadłem na fotelu
i krzyżując ręce na piersi patrzyłem na nich spod byka.- Czego?
            - Kim jesteś?- Zapytał Czarno ubrany.
            - Jeżeli oczekujecie mojej odpowiedzi może sami się przedstawicie. W końcu to wy do mnie przyszliście.- Odpyskowałem. Facet w kimonie wypuścił głośno powietrze. Gihei drgnął konwulsyjnie. Bał się go?
            - Toshio. Gatunek: Łowca. Stopień: Saper.- Powiedział ten ubrany na Czerwono.
            - Yaichiro. Gatunek: Łowca. Stopień: Szermierz.- Powiedział jego brat ubierający się na Czarno. Łowcy? W moim domu? Co tutaj jest grane? Spojrzałem na ostatniego z mężczyzn. Siedział na naszej kanapie. Lewa noga na prawej. Ręka prawa zgięta w łokciu. Na niej opierał twarz. Milczał. Przyglądał się tylko moim współlokatorom. Doszedłem do wniosku, że nie przedstawi mi się więc rozmawiać z nim nie będę.
            - Naoki. Gatunek: Zwykły człowiek.- Powiedziałem. Wymienili zaskoczone spojrzenia.
            - Uczeń?
            - Nie.
            - Nauczyciel?
            - Nie.
            - Wybraniec?- Kolejne pytanie znowu padło z ust Yaichiro.
            - Nie.
            - Mag?
            - Czy ciebie do reszty popierdoliło?!- Zapytałem oburzony. Jeszcze tego brakowało aby nazywano mnie tym plugawym mianem. Ja? Magiem? LITOŚCI!
            - Skąd ta pewność?- Zapytał Toshio. Spojrzałem tylko na niego i milczałem.
            - Łowca zadał ci pytanie. Odpowiadaj.- Powiedział ostatni. Miał głęboki, zachrypnięty głos. Włosy na rękach stanęły mi dęba. Spojrzałem na niego.
            - Nie przedstawiłeś się więc się nie mieszaj do rozmowy.- Warknąłem na niego. Gihei i Doi jęknęli ze strachu. Z kolei Łowcy zachichotali cicho. Umilkli kiedy ten zmierzył ich jednym spojrzeniem.
            - Niech ci będzie. Katsuyoshi. Gatunek: Łowca i Nauczyciel.- Powiedział. Katsuyoshi. Katsuyoshi. Katsuyoshi. Skąd ja znam to imię? Jestem pewien, że nie raz padło w tym pokoju, domu. Skąd ja je znam? Klasnąłem w obie ręce.
            - Czarna Wdowa!- Zawołałem. Teraz do jęku moich współlokatorów doszedł również jęk Łowców. Katsuyoshi spojrzał na mnie jednym krótkim spojrzeniem. Przez moją głowę przeleciała jedna myśl: „Zabije mnie”.- Nie jestem magiem ponieważ się przebadałem.- Odpowiedziałem odwracając od niego twarz.
            - Jaki masz numer w rejestrze szkolnym?- Zapytał Toshio. Wpatrywałem się w niego. Milczałem.
            - Znowu milczysz?
            - Sensei. Proszę mu wybaczyć. Nao nie potrafi odpowiedzieć na pytanie na które nie zna odpowiedzi. Musi je Sensei inaczej sformułować.- Powiedział Doi. Spojrzałem na niego. Później na pozostałych.
            - Nie rozumiem.- Powiedział Katsuyoshi.
            - Np. tak.- Zaczął Gihei.- Nao czy jest szansa na to abyś był w rejestrze szkolnym?
            - Nie ma takiej szansy.- Odpowiedziałem machinalnie. Wiedziałem, że tak będzie. Od zawsze kiedy miałem styczność z nowymi osobami, dorosłymi lub Łowcami działałem jak robot.
            - Dlaczego nie ma takiej szansy?- Zapytał Doi. Wiedzieli jak wyciągnąć ode mnie informacje których przybysze chcieli wiedzieć.
            - Ponieważ nie jestem uczniem.
            - Jak to nie jesteś uczniem?- Zapytał Yaichiro.
            - Nie dostałem Wezwania Poborowego.- Powiedziałem. Spojrzeli na siebie zaskoczeni.
            - Jak długo mieszkasz w Sferze 22?
            - Od drugiego roku życia.
            - A co robiłeś wcześniej?- Zapytał Katsuyoshi. Spojrzałem na niego i przetarłem zmęczone oczy.
            - Spać mi się chce.- Powiedziałem. Zamknąłem oczy.
            - Nao jeszcze chwila i będziesz mógł iść spać.
            - Ale ja chce teraz.
            - Nao!- Doi uderzył mnie w twarz. Otworzyłem ciężkie powieki.
            - Czy ty mnie właśnie uderzyłeś?
            - Komar cię ugryzł.
            - Zabij go! Nie chcę w tym domu żadnych zwierząt ani roślin.- Powiedziałem oburzony.
            - Ile godzin nie śpisz?
            - Będzie jakieś siedemdziesiąt pięć.- Powiedziałem.- Jeżeli chcą coś wiedzieć to niec…- Zasnąłem. Nie mogłem już nad tym zapanować. Cholera jasna! A tak bardzo chciałem chociaż jedną książkę zacząć!
            Stałem oniemiały przed stołem w kuchni. Od wizyty naszych dziwnych gości minęły już dwa tygodnie. Doi wręczył mi czerwoną kopertę, którą kazano mu mi przekazać. Trzymałem jej zawartość w ręku i wpatrywałem się w nich z niedowierzaniem wymalowany na twarzy.

Sfera 22                                                                                            Dzień 17 miesiąca 8 roku 17
                                               WEZWANIE POBOROWE
Wzywa się mieszkańca: Naokiego syna Hikaru i Minato brata Fumi na komisyjny egzamin poborowy, który odbędzie się dnia 18 miesiąca 8 roku 17 w hali głównej II Szkoły Sfery 22
o godzinie 8 rano. W ramach zaliczenia komisyjnego egzaminu poborowego uprasza się wyżej wymienionego o przyjście w stroju galowym i zabraniu ze sobą czarnego długopisu jak
i probówki nr 69.
Niestawienie się będzie jednoznaczne z brakiem chęci podjęcia nauki co skutkować będzie
z wysłaniem do pana
Naokiego sił porządkowych w celu dostarczenia go na egzamin.

                                                                                              Z wyrazami szacunku:
                                                                                              3-ci Zarządca Sfery 22
„Cała nasza nauka, w porównaniu z rzeczywistością, jest prymitywna i dziecinna ale nadal jest to najcenniejsza rzecz, jaką posiadamy.”
                                                                                                                                                             Albert Einstein

Spojrzałem na nich zaskoczony.
            - Czy to jest jakiś dobrej jakości horror czy zjebanej komedia?- Zapytałem rzucając przed nich Wezwanie.
            - Wezwanie?- Zapytał zaskoczony Doi. Zaśmiał się cicho.
            - Weź przestań rżeć! Czy oni zwariowali?! Obudzili się po 11-stu latach?!
            - Wezwanie?- Gihei błysnął zapłonem i inteligencją. Po czym i on się zaśmiał.- Jutro mają też Egzamin inni młodzi.
            - Ale nie w moim wieku!
            - Nie. Oni mają po pięć lat.- Powiedział Doi i zaśmiał się głośno. To była jakaś jawna kpina! To wszystko wina tego cholernego nauczyciela i tych dwóch Łowców!
            Doi wiązał moje włosy w kucyka u góry głowy. Gihei prasował wczoraj zakupiony i wyprany poprędce mundurek szkolny. Długopis i probówka czekały przygotowane na stoliku. Opierałem czoło o kolana. Nie chce iść. Nie wyspałem się w ogóle. Za raz zwariuje. Ja lubię spać kiedy chce, jeść kiedy chcę, uczyć się czego chcę a teraz wszystko co będę robić będzie mi odgórnie narzucane i będą rządzić moim życiem jak i czasem.
            - Ja już.- Powiedział Gihei wieszając mi na fotelu wyprasowany mundurek. Spojrzałem na niego i od razu zrobiło mi się niedobrze. Doi opuścił trzymaną przez siebie kitkę.
            - I ja też. Możesz się ubierać.- Powiedział uśmiechając się delikatnie. Spojrzałem na niego zaszczutym wzrokiem i udałem się do łazienki. Spojrzałem na swoje odbicie. Kitka! Jak ja nienawidzę więzić swoich włosów! Jakbym nie chciał aby powiewały swobodnie to bym je ściął!
            - NAO RUSZAJ SIĘ! SPÓŹNIMY SIĘ!- Gihei zawalił kilka razy w moje drzwi.
            - A może ja chcę się spóźnić?!
            - Nie wygaduj głupot!
            - Ja nie chcę iść do szkoły!- Powiedziałem wychodząc z łazienki. Spojrzeli na mnie już gotowi. O tej porze to ja dopiero z kuchni po śniadaniu się wygrzebywałem a nie stałem czekając na wyjście do szkoły. Nie lubię zmian.
            - Ostatnio ciągle marudzisz.
            - A co mam robić?
            - Cieszyć się.
            - Doi nie kuś losu bo cię do piwnicy zaciągnę.- Powiedziałem. Zaśmiał się cicho.
            - Nie dzięki nie skorzystam.- Odpowiedział. Wziął klucze od domu.
            - Przeczytałeś cały regulamin szkolny?- Zapytał Gihei. Kiwnąłem twierdząco głową przyczesując zdenerwowany włosy.
            - Tak się zastanawialiśmy czy wyjdziesz czy nie.- Usłyszałem przed sobą dziwnie znajomy głos. Spojrzałem przed siebie. Toshio i Yaichiro. Więc nie byłoby szansy abym nie pojawił się
w szkole. Gdybym nie wyszedł od razu zgarnęli by mnie z ulicy.
            - Widać wyszedłem.
            - Nao przestań.- Powiedział cicho Doi.
            - Co przestań. Według prawa nie mają prawa mnie dotknąć ani nic do póki nie złamie prawa, nie okażę się, że jestem zbiegiem, magiem lub Wybrańcem. Jeżeli nie jestem uzbrojony albo nie zagrażam waszemu życiu. Prawo do wypowiadania swojej opinii mam więc mogą mi naskoczyć.- Powiedziałem. Wczoraj czytając regulamin szkoły poczytałem też trochę o moich prawach
i obowiązkach jako obywatela Sfery 22. Tak  więc teraz nic nie powinno mnie zaskoczyć. Jak bardzo się zdziwiłem. Za nami a raczej za nimi stały dwie osoby. Jeden koleś z ciemnobrązowymi sięgającymi mu w niektórych momentach brody włosami i czerwonymi oczami ubrany w czarne wysokie glany i czarną skórzaną kurtkę, pod tym czerwona koszulka i… chwila wróć! Jedna nogawka i jeden but był czarny a drugi czerwony. W uszach słuchawki. Na szyi rzemieniowa obroża do ozdoby w kolorach jego stroju. Trzymał łańcuch w ręku! Tak łańcuch! Na drugim końcu tego łańcucha znajdowała się kolejna osoba. Chłopak o białych falujących włosach do brody i ciemnoczerwonych oczach. Niski i chudy. Ubrany w mundurek szkolny. Na szyi miał metalową obrożę.
            - Dobrze, że wyszedłeś.- Szepnął Gihei. Spojrzałem na niego zaskoczony. Więc gdybym nie wyszedł to czekałby mnie taki sam los jak tego chłopaka?! Całe szczęście, że wyszedłem!
            - Wiem co ci chodzi po głowie.- Powiedział Toshio. Uśmiechał się. Spojrzałem na niego.
            - Jeżeli wiesz co mi chodzi po głowie to wyprzedź mój ruch z łaski swojej.- Za pyskowałem. Zaśmiał się. Po czym wzruszył obojętnie ramionami. Podszedł do swoich towarzyszy, których nie znałem i powiedział coś Pstrokatemu. Ten spojrzał na mnie i popukał się w czoło. Szarpnął za łańcuch i ruszył przed siebie. Podszedłem szybko do nich i również szarpnąłem za łańcuch, ale bliżej zaskoczonego chłopaka.
            - Wiedziałem, że się do tego posuniesz.- Powiedział Yaichiro. Podszedł do mnie. Jego towarzysz patrzył tylko na mnie.
            - Co kurwa matkę poznałeś?
            - Byłbym w szoku gdybyś był tą suką, którą sam zabiłem.- Powiedział chłodnym głosem chłopak. Otworzyłem szerzej oczy. ŁOWCA! To na pewno jest Łowca.
            - Ojca?
            - Też go zabiłem.
            - Rodzeństwo?
            - Nie posiadam.
            - Mózg?- Zapytałem. Spojrzał na mnie tylko i uśmiechnął się wrednie.
            - Tą rundę wygrałeś. A spróbuj pozwolić mu uciec to gorzko tego pożałujesz.- Powiedział. Teraz to ja uśmiechnąłem się wrednie biorąc od niego łańcuch.
            - Tak? Niby jak?
            -Mam w domu kilka myszek i beniaminka w doniczce.- Powiedział. Skrzywiłem się.
            - Mamy remis.- Powiedziałem i ruszyłem przed siebie. Zrównałem się w Gihei’em i Doi’em po czym spojrzałem na chłopaka, który dreptał za mną.- Nie masz chyba zamiaru iść tak za nami cały dzień.- Powiedziałem i rzuciłem mu koniec łańcucha. Spojrzał na mnie zaskoczony.- Wierze, że nie zwiejesz.
            - Ummm… nie.- Wydukał cicho. Miał słaby głos. Ledwo można go było usłyszeć.
            - Cieszy mnie to. Też masz dzisiaj egzamin?
            - A więc pan też??- Zapytał. Otworzyłem szerzej oczy. Zaśmiałem się głośniej trzymając się za brzuch.
            - Jaki ze mnie pan?- Zaśmiałem się głośniej.- Naoki jestem, ale wszyscy mówią na mnie Nao. Status: Zwykły człowiek. Chociaż niedługo będę zapewne uczniem.- Dodałem. Spojrzał na mnie zaskoczony jakby nie tego się spodziewał.
            - Fukusaburu.- Powiedział tylko. Zero Statusu. Pochodzenia i w ogóle. Uśmiechnąłem się delikatnie.
            - Strasznie długie imię. Czy przyjaciele nie wołają na ciebie krócej?
            - Wybacz, ale ja nie mam przyjaciół.- Powiedział patrząc na swoje nogi. Gihei i Doi wymienili zaskoczone spojrzenia.
            - No to od dzisiaj będziesz Buru.- Powiedziałem. Spojrzał na mnie zmieszany. Uśmiechnąłem się.
            - Nao.- Powiedział karcąco Toshio. Spojrzałem na niego.
            - No co?
            - Nie spoufalaj się z nim tak bardzo. To mieszkaniec Sfery 117.- Powiedział. Spojrzałem na niego zaskoczony.
            - Serio?!- Zawołałem.- Jak tam jest? Jakie macie prawa? Obowiązki? A co z mieszkańcami? Macie jakieś śmieszne tradycje? A kultura? Język? O! Powiedz coś w swoim ojczystym języku?- Zasypałem go masą pytań.
            - Czy on ma wszystko pod deklem uporządkowane?- Zapytał Yaichiro. Doi zaśmiał się cicho.
            - Nie potrzebnie mu mówiliście, że nie jest z naszej Sfery.
            - Dlaczego?
            - Dla Nao takie spotkanie to marzenie. W końcu może się o czymś dowiedzieć nie z książek tylko od naocznego świadka.
            - Nie obrażajcie Buru. Buru to Buru a nie naoczny świadek.- Powiedziałem. Łowcy zaśmiali się cicho. Nie mogłem rozgryźć o co im chodzi. Wzruszyłem ramionami i zabrałem się za rozmowę
z nową poznaną osobą.

            Stałem w długiej kolejce, która zmierzała ku przodowi przed wielką halą. Ja i Buru jako jedyni wyróżnialiśmy się z tłumu. Przewyższaliśmy naszych towarzyszy niedoli o jakieś trzy głowy. Dosłownie wszyscy który nas mijali gapili się na nas jak na jakieś okazy w Zoo (słyszałem, że tak się kiedyś mówiło). Powiedziano nam, że teraz napiszemy test wstępny, który będzie trwał jakieś pięć godzin po czym odbędzie się Przydział. Cokolwiek to znaczyło nie podobało mi się to wcale a wcale. No i przed tym całym egzaminem musieli nam pobrać krew. Podszedłem do jakiegoś chłopaka. Nie rozpoznałem go z początku. Ale wszechogarniająca szarość uświadomiła mi w końcu kim on jest.
            - Proszę o podanie mi probówki 69 i lewej ręki. Oraz o podanie swojego imienia i numeru ławki.- Powiedział Jou. Podałem mu probówkę i lewą rękę.
            - Naoki numer 117786558.- Powiedziałem. Spojrzał zaskoczony w moją stronę.
            - Co ty tutaj robisz?- Zapytał zaskoczony podpisując jednocześnie moją probówkę. Robił to już wielokrotnie; mogłem to wywnioskować po wprawie z jaką to robił.
            - Dostałem Wezwanie.- Odpowiedziałem.
            - Rychło wczas.- Powiedział sarkastycznie. Uśmiechnąłem się tylko.
            - Nikt mi nie chce powiedzieć o co chodzi z tym Przydziałem.
            - I nikt ci ze szkoły o tym nie powie. ?Musisz mieć jakieś niespodzianki.- Powiedział. Wziął probówkę do ręki.- Łapka.- Powiedział wyciągając przed siebie prawą dłoń. Podałem mu lewą rękę. Miał ciepły dotyk, ale trochę szorstkawy. Przyłożył wylot probówki do mojego nadgarstka. Po chwili probówka wypełniła się moją krwią.- Badałeś się kiedyś?
            - Tak.
            - Kto cię badał, jeżeli można wiedzieć?- Zapytał zaglądając w jakiś komputer. Spojrzałem na niego nie wiedząc jak odpowiedzieć na to pytanie.
             - Na pewno nie znasz. A co?
            - Ponieważ musiał to być zawodowy idiota.
            - Co? Dlaczego tak uważasz?
            - Pobranie było wykonane zawodowo, ale idiota nie wpisał nigdzie w rejestr twoich wyników.- Powiedział po czym dał mi znać, że mam się udać do przodu. Wszedłem do wielkiej Sali, w której znajdowali się chyba wszyscy uczniowie szkoły. Każdy siedział w wielkim okręgu w którego środku znajdowały się pojedyncze ławki. Podążając za wytycznymi udałem się do ławki ponumerowanej 117786558 i usiadłem na krzesełku. Buru siedział na samym przedzie. Koło niego siedział(a) Czarna Wdowa. Spojrzałem w bok, kto ze starych uczniów siedział koło mnie. Doi
i… hmm… o! Yaichiro. Przyglądali mi się uważnie ale milczeli. Yaichiro uśmiechnął się nawet do mnie wrednie. Coś czułem, że chyba zgadnę po co oni tutaj siedzą. Na wyświetlaczu znajdującym się na mojej ławce pojawił się komunikat.

                                   PROSZĘ O PODANIE SWOJEGO IMIENIA…
                                   NAOKI
                                   PROSZĘ O PODANIE SWOJEGO NUMERU.
                                   117786558
                                   PROSZĘ O PRZYŁOZENIE LEWEJ RĘKI DO BLATU ŁAWKI.
Wykonałem polecenia o jakie mnie poproszono. Wyświetlacz zaświecił się na zielono.
Witamy studenta numer 117786558- Naokiego na Egzaminie Poborowym. Czy przyniósł pan ze sobą czarny długopisu?
TAK
Proszę o podanie go osobie, która będzie pana ochroniarzem w trakcie trwania egzaminu.
Spojrzałem zaskoczony na Doi’a. Wyciągnął w moją stronę prawą rękę. Podałem mu zakłopotany długopis. Uśmiechnął się delikatnie i usiadł wyprostowany. Spojrzałem na wyświetlacz.
Po wykonaniu czynności o jakie został pan poproszony proszę o wybranie kolejnego ruchu.
KONTYNUUJE?                                          REZYGNUJE??
Oczywiste, że wybrałem Kontynuuj.
Podjął Pan bardzo dobrą decyzję. Teraz musi pan tylko odpowiedzieć na 100 pytań podstawowych. Po czym przejdzie pan do kolejnego etapu egzaminu. Życzymy powodzenia. Proszę się na martwić. Jeżeli coś pójdzie nie tak, rodzice są z panem.
Spojrzałem zaskoczony przed siebie. To jest jakaś kpina? Rodzice? Przecież moi rodzice nie żyją. Chyba program nie został przekształcony do końca do mojego profilu.
1.            Chłopak, który Ci się podoba, raczej nie wygląda na zainteresowanego...
•              trudno, nic na siłę
•              wykorzystam mój urok osobisty!
•              zrobię wszystko, żeby to zmienić
2. Postanowiłeś nauczyć się gry na gitarze, ale to wcale nie takie łatwe...
•              ... i chyba zupełnie nie dla mnie
•              muszę znaleźć dobrego nauczyciela i wziąć się do roboty!
•              trochę mi się odechciewa, ale próbuję dalej
3. Koleżanka nie chce przyjąć Twoich przeprosin...
•              czekam aż przemyśli sprawę i się odezwie
•              odczekam parę dni i spróbuję jeszcze raz
•              to już chyba koniec tej znajomości
4. Próbujesz rozwiązać zadanie z matematyki, ale wynik wciąż wychodzi zły... Co robisz?
•              daję sobie spokój, przed lekcją od kogoś odpiszę
•              idę do kogoś znajomego, żeby wytłumaczył mi to zadanie
•              próbuję jeszcze innych sposobów - do skutku
5. Jutro ważny sprawdzian, a Ty jeszcze nie wziąłeś się za naukę...
•              i tak już nie zdążę, nauczę się na poprawkę
•              przede mną cała noc, dam radę
•              przynajmniej przejrzę te notatki...
6. Nie udało Ci się dostać do wymarzonej szkoły. Co robisz?
•              liczę na to, że może uda mi się przenieść na początku semestru
•              piszę odwołanie i czekam na dodatkową rekrutację
•              szukam innej...
7. Marzysz o pracy w zawodzie Łowcy...
•              ale i tak nie mam szans, więc lepiej wrócę na ziemię
•              i może kiedyś zrealizuję to marzenie
•              zamiast marzyć i myśleć, zaczynam działać
8. Po kłótni z dziewczyną...
•              dochodzę do wniosku, że to chyba nie ma sensu...
•              postanawiam wszystko naprawić
•              zastanawiam się, dlaczego nie możemy się porozumieć
9. Gdzie wybrałbyś się chętnie na wycieczkę?
•              do Afryki
•              do Ameryki Południowej
•              na Antarktydę
10. Które słowo Cię opisuje?
•              niezależny
•              otwarty
•              żywiołowy
11. Gdy rozmawiasz z innymi, patrzysz im w oczy?
•              czasami, ale nie zawsze
•              nie, zwykle odwracam wzrok
•              tak, praktycznie zawsze
12. Opowiadasz innym o swoich problemach?
•              nie, zatrzymuję je dla siebie
•              tak, to czasem potrzebne
•              tylko zaufanym osobom
13. Najlepsza pora dnia to...
•              popołudnie, można odpooocząąąć
•              poranek, świeży i rześki ;)
•              wieczór i noc
14. Śnią Ci się koszmary?
•              nie pamiętam moich snów
•              nie, raczej przyjemne rzeczy
•              tak, często
15. Czym najchętniej podróżujesz?
•              pociągiem
•              samochodem
•              samolotem
16. Który z tych filmów lubisz?
•              Dziennik Bridget Jones
•              Incepcja
•              Wyspa tajemnic
17. Najlepsza impreza odbędzie się...
•              na dachu wieżowca
•              w opuszczonym domu
•              w ulubionym klubie
18. Twoja pasja to...
•              muzyka
•              rysowanie
•              sport
19. Zdarza Ci się wyjść z domu bez makijażu?
•              czasami tak, zdarza się
•              nigdy w życiu
•              no jasne, a kto maluje się na zakupy?
20. Wielki pryszcz na nosie to ..
•              no trudno, żyje się dalej
•              totalna katastrofa, nie wyjdę z domu
•              wściekam się i szukam sposobu, żeby go ukryć
21. Jak się zachowujesz, gdy ktoś prawi ci komplementy?
•              czerwienię się i uśmiecham
•              dziękuję z uśmiechem na twarzy
•              kiwam głową z niedowierzaniem
22. Czy potrafisz przyznać, że inne dziewczyny są ładniejsze od Ciebie?
•              ciężko mi to przychodzi
•              no jasne, a co to za problem?
•              pewnie, wszystkie są ładniejsze
23. Jak się zachowujesz, kiedy ktoś na Ciebie patrzy?
•              czerwienię się ze wstydu
•              udaję, że nie widzę
•              uśmiecham się zalotnie
24. Ile znaczą dla Ciebie modne ubrania?
•              bardzo je lubię
•              bardzo niewiele
•              to dla mnie sens życia
25. Podczas imprezy zagaduje Cię pewien przystojniak ...
•              fajnie, że w końcu ktoś się mną zainteresował
•              pewnie podoba mu się moja kumpela
•              super, nie będę się dzisiaj nudzić
26. Czy marzyłaś kiedyś o zawodzie modelki?
•              nie
•              tak, do dziś marzę
•              to nie dla mnie
27. Znajdujesz swoje stare fotki ...
•              mam straszny ubaw
•              nie mogę na nie patrzeć
•              uśmiecham się pod nosem
28. Kto jest dla Ciebie ideałem piękna?
•              ideały nie istnieją
•              modelki i aktorki
•              pewne siebie kobiety
29. Jak powiedzie poprawnie: 5-letnie kurczę, czy 5-letni kurczak ?
•              5-letnie kurczę
•              5-letni kurczak
•              Stary kogut
•              Nie ma dobrej odpowiedzi
30. Kij ma dwa końce. Ile końców ma 7,5 kija ?
•              15
•              13
•              16
•              Nie ma dobrej odpowiedzi
31. Który miesiąc ma 28 dni ?
•              Każdy
•              Kwiecień
•              Marzec
•              Luty
32. Wchodzisz do ciemnego pokoju. Na stole stoją dwie lampy: naftowa i gazowa. Co najpierw zapalasz ?
•              Zapałkę
•              Obydwa
•              Lampę gazową
•              Lampę naftową
33. Po stole chodzi dziesięć much. Trzy zostały zabite. Ile much zostało na stole ?
•              0
•              3
•              6
•              9
34. Kiedy było ostatnie spotkanie papieży ?
•              Nie ma dobrej odpowiedzi
•              1 rok temu
•              200 lat temu
•              20 lat temu
35. Długość kota z ogonem wynosi 50 cm. Ile waży kilogram sierści kota?
•              1kg
•              0,5 kg
•              2 kg
•              Zależy
36. Ile gatunków zwierząt zabrał Mojżesz na arkę ?
•              Nie ma dobrej odpowiedzi
•              197
•              196
•              Nie stwierdzono
37. Ile jest palców u dwóch rąk ?
•              5
•              40
•              20
•              10
38. Ile jest palców u dziesięciu rąk ?
•              25
•              100
•              50
•              10
39. W jakim miesiącu kosi się siano ?
•              Siana się nie kosi
•              W sierpniu
•              W grudniu
•              W lipcu
40. Czy Sferze 22 istnieje 22 lipca ?
•              Nie ma dobrej odpowiedzi
•              Nie stwierdzona
•              Nie
•              Tak
41. Baca ma 17 owiec. Wszystkie oprócz dziewięciu zdechły. Ile owiec zostało ?
•              Wszystkie zostały
•              9
•              17
•              6
42. Jesteś pilotem samolotu, w którym leci pięciu pasażerów: trzech Łowców i dwóch Magów. Kto jest pilotem samolotu ?
•              2 Mag
•              Ja
•              1 Mag
•              1 Łowca
43.Wstajesz o godzinie 9.00, kładziesz się spać o godzinie 8.00. Ile godzin śpisz ?
•              Nie ma dobrej odpowiedzi
•              1 godzina
•              1380 minut
•              23 godziny
44.Ile jenów jest w tuzinie ?
•              12
•              15
•              60
•              Nie ma ani jednej
45. Ile pięćdziesięciogroszówek jest w tuzinie ?
•              12
•              60
•              15
•              Nie ma ani jednej
46. W jakim mieście leży paryskie metro ?
•              Włochy
•              Piza
•              Paryż
•              Francja
47. Na granicy Sfer 29-30 kogut zniósł jajko. Do kogo należy jajko ?
•              Nie ma dobrej odpowiedzi
•              Zależy kogo był kogut
•              Do Sfery 29
•              Do Sfery 30
48. Jak ma na imię Adam Mickiewicz ?
•              Józef
•              Mateusz
•              Adam
•              Jarosław
49. Stolica Japonii to ...
•              Tokio
•              Sapporo
•              Kyoko
•              Los Angeles
50. Jakiego koloru jest czerwony maluch ?
•              Zielonego
•              Czerwonego
•              Niebieskiego
•              Żółtego


Takie pytania jak i wiele, wiele więcej pojawiło się na moim debilnie niezrozumiałym jak dla mnie teście. Oczywiście bardziej wyglądało mi to na test dla baby a nie dla kogoś takiego jak ja, ale już się w tej kwestii nie odzywałem. Doszedłem do wniosku, że nie ma się co denerwować. Kiedy
w końcu po godzinie trwania pięcio godzinnego testu zgłosiłem, że przeszedłem wszystkie jego etapy nagle mnie olśniło: Przecież mogłem oszukiwać i na wszystko odpowiadać błędnie wtedy bym oblał
i nie musiałbym chodzić do szkoły! Ale ja jestem pojebany!!!!

****************************************************************
i jak? Podobało się wam? Nie wiem? Zobaczę co napiszecie w komentarzach. A póki co kolejny rozdział noszący tytuł: 2. „ Przydział- Opiekun” 2.  pojawi się dopiero około 16 czerwca ewentualnie kilka dni później. Nie wiem zobaczę jak to będzie. Niczego nie obiecuję.
Pozdrawiam:>