Tak wiem, w tamtym miesiącu było kilka dni później w tym troszkę wcześniej. Ale teraz mam czas. A póki mam internet co może się zmienić w każdej chwili dodaje teraz żeby nie było, że przez miesiąc go nie będę miała. Mówiliśmy szefowi, że internetu nie mamy na domku to powiedział, że za dużo pornoli oglądamy i to nasz problem nie jego...;/
Ten rozdział również będzie krótki wybaczcie. Ale jak mam chwilkę czasu wolnego (co zdarza się bardzo rzadko jak np. dzisiaj) to uciekam na dwór bo tutaj nie wiadomo kiedy zacznie padać a że jak na razie mam ładną pogodę to chcę się nią nacieszyć i tyle. Wybaczcie. Powiem wam, że przez te dwa miesiące napisałam tutaj jeden cały rozdział i kilka zdań kolejnego. Ale starałam się aby było go dużo.
Ok. Nie owijam w bawełnę. Pozdrawiam i życzę miłego czytania.
******************************************************************
Uniosłem
głowę znad biurka i zerknąłem w stronę drzwi. Torazo uśmiechał się delikatnie.
Ubrany był w czarne spodnie, ciężkie czarne buty, czarną koszulkę oraz czarną
kurtkę.
-
Przepraszam Ryu, ale ja po…- Urwał i pokazał na mnie palcem.
-
Spoko nie krępuj się.- Odpowiedział. Torazo spojrzał na mnie.
-
Możemy skorzystać z twojego zaplecza?- Zapytał nauczyciela ale gapił się na
mnie. Ryu kiwnął twierdząco głową. Wstałem bez słowa i udałem się tam a za mną
jak cień podążał Torazo.
-
Co jest?
-
Masz swoją pierwszą robotę jako Łowca.- Powiedział i rzucił mi jakąś torbę.
Spojrzałem najpierw na nią później na niego.
-
Co to?
-
Zajrzyj do środka to się dowiesz.- Powiedział. Zrobiłem jak kazał. W środku
znajdowały się takie same spodnie, bluzka i buty jak on posiadał. Moja kurtka
trochę się różniła. Mimo, że była czarna to na lewym ramieniu widniał czerwony
„X”
-
Rozumiem, że mam się w to ubrać?
-
Nio.- Kiwnął głową jak do głupiego i odwrócił się do mnie tyłem.
-
Co to za robota jeżeli można wiedzieć?- Zapytałem. Zamknął drzwi i odczekał
chwilę. Zabrałem się za przebieranie.
-
Musimy zdobyć próbki DNA pewnego mężczyzny.
-
Dlaczego?
-
Ponieważ taki jest rozkaz.
-
DNA to może być nawet włos, podrapać go. Więc po co ja wam do tego.
-
Musimy zdobyć jego nasienie. A twoim zadaniem będzie je zabezpieczyć.-
Powiedział. Spojrzał na mnie zaskoczony kiedy zacząłem okładać jego plecy
pięściami.
-
Sam sobie je zdobądź i zabezpiecz!
-
Eeee…- Gapił się na mnie nie łapiąc o co mi chodzi. Po chwili zaśmiał się
głośno.- Źle mnie zrozumiałeś.- Wyjaśnił kiedy się uspokoił.
-
Jak mogłem to źle zrozumieć?!
-
Osoba której DNA potrzebujemy dość często odwiedza Czerwoną Ulicę i korzysta z
usług tamtejszych osób. Znajdziemy go i nim jego „klient” nie wiem jak to
nazwać się wykąpie pobierzemy od niego próbki i tutaj będzie twoja rola. Jeżeli
ci się nie uda zobaczysz jak ja pracuje bo wtedy zdobycie tego DNA to będzie
mój interes.- Wyjaśnił. Przyglądałem mu się uważnie. Wciągnąłem przez głowę
koszulkę na to kurtkę. Była lżejsza niż mi się z początku wydawała. Za to buty
były cholernie ciężkie.
-
Już. Co mam zrobić ze swoim mundurkiem.- Powiedziałem. Spojrzał na mnie.
-
Teraz dasz go jakiemuś ze swoich lokatorów. Normalnie ten strój trzymasz w domu
i jak przyjdzie pora i zadanie to najpierw lecisz do domu się przebrać a
dopiero później na misję, ale dzisiaj nie mamy na to czasu dlatego przebierasz
się tutaj.- Wyjaśnił. Kiwnąłem twierdząco głową.
-
Tylko my dwoje idziemy?- Zapytałem pakując swój mundurek do torby w której
przyniósł mi mój struj roboczy.
-
Katsuyoshi.- Powiedział tylko. Skrzywiłem się zdołowany.
-
Eh… - Wypuściłem głośno powietrze i wyszedłem z zaplecza ignorując zaskoczone
spojrzenia znajomych.
^^&^^
Stałem
przed jednym z burdeli na Czerwonej Ulicy. Krzykliwe miejsce. Pełno różu, serc,
i obrzydliwie słodkich gadżetów. Przekrzywiłem głowę w bok. Coś mi ten budynek
przypominał. Rozejrzałem się dookoła.
-
Aaa.- Uderzyłem dłonią w czoło. Przechodziłem koło tego budynku kiedy
odprowadzałem Senseia do domu.
-
Wchodzimy.- Powiedział Torazo. Ruszyłem za nim. Katsuyoshi czekał na nas na
szczycie schodów. Koło niego stał Steal. Podszedłem do niego. Nic nie
powiedział tylko zmierzył mnie od dołu do góry. Wszedł po schodach do góry.
Zachowywał się jakby bardzo dobrze znał to miejsce. Przeszliśmy przez długi
korytarz wykładany różową tapetą i taką samą wykładziną. Oczy bolały mnie od
nadmiaru tego koloru. Zatrzymał się przed czerwonymi drzwiami. Otworzył je i
wpuścił mnie oraz Torazo przodem. Wszedłem do środka. W pomieszczeniu
znajdowała się kanapa, dwa fotele, drewniany stół i wielkie lustro. Stanąłem na
uboczu przyglądając im się uważnie.
-
Siadaj. Nim skończą trochę potrwa.- Powiedział Torazo. Spojrzałem na niego nie
rozumiejąc. Pokazał mi palcem na lustro. Podszedłem do niego. Po drugiej stronie
lustra (jakby moje odbicie) zobaczyłem dwóch facetów. No może ten pierwszy to
facet drugi to chłopak mniej więcej w moim wieku. Stali na środku pokoju
urządzonego w kolorach czerwieni i różu. Chłopak miał na sobie tylko szlafrok.
Całowali się. Odwróciłem się na pięcie i usiadłem na fotelu. Otworzyłem
walizeczkę, którą dał mi Torazo kiedy wyszliśmy ze szkoły i zajrzałem do
środka.
**
45 minut później**
Przerzucałem
zawartość walizki już któryś raz z rzędu. Torazo siedział na kanapie i gapił
się w sufit. Katsuyoshi stał na uboczu i rozmawiał z kimś przez telefon. Steal
siedział na drugim fotelu.
-
Torazo rozumiem, że ty tam wejdziesz.- Powiedział. Torazo zerknął na niego z ukosa
nadal kierując twarz na sufit.
-
Nie. Młody.- Powiedział i pokazał na mnie palcem.
-
Poradzi sobie?
-
Zobaczymy. Jeżeli jemu się nie uda to ja tam wejdę.
-
Proszę cię.- Powiedział Steal układając ręce jak do modlitwy i patrząc na
mnie.- Zrób wszystko aby ci się udało.
-
Dlaczego? Czy ja czy Torazo to bez różnicy.- Powiedziałem. Spojrzał na mnie
zaskoczony później na Torazo i znowu na mnie.
-
On jeszcze nie wiem.- Powiedział Torazo. Spojrzałem na niego.
-
O czym?
-
O tym, że lubię gumę balonową o smaku truskawek.- Powiedział i uśmiechnął się
do mnie.
-
Wolę wiśniową.- Odpowiedziałem chociaż wiedziałem, że skłamał.- Jakie jeszcze
słodycze lubisz??
-
Orzeszki w karmelu. A ty?
-
Kwaśne żelki.
-
Czy wy nie macie o czym rozmawiać?- Zapytał Katsuyoshi.
-
Nie.- Odpowiedzieliśmy chórkiem. Pokręcił przecząco głową. Usiadł naprzeciwko
mnie.
-
Wiesz co masz robić?
-
No?
-
Poradzisz sobie?
-
Zapytam się tak. Chcesz abym sobie poradził czy mam zawieść??
-
Masz sobie poradzić.
-
No to co by się nie działo macie tam nie wchodzić.- Powiedziałem. Spojrzał na
mnie uważnie po czym twierdząco kiwnął głową. Kiwnąłem kilka razy głową
zamykając teczkę. Steal podał mi jakąś kartę.
-
Tym możesz otworzyć drzwi z zewnątrz. Normalnie jest to nie możliwe aby nikt
nie mógł przerwać osobą znajdującym się w środku. Drzwi są otwierane od środka.
Kartę do drzwi mam tylko ja.
-
Nie będziesz miał problemów jeżeli się wyda, że to ty mi ją dałeś?- Zapytałem.
Zaśmiali się cicho.
-
Młody to jest jego lokal. Tak jak 90% wszystkich budynków w tej dzielnicy.-
Powiedział Torazo. Po kilku sekundach zamknąłem zaskoczony otwarte usta. Pokiwałem
przecząco głową i odwróciłem się do nich tyłem udając, że wcale nie usłyszałem
tego co właśnie usłyszałem.
-
Dobra możesz iść- Powiedział Suyo. Kiwnąłem głową i przeciągnąłem kartą po
drzwiach. Wszedłem do pokoju. Z łazienki dochodziły jakieś dźwięki. Strona
bierna w tym stosunku szykowała się do kąpieli. Zapukałem delikatnie do drzwi
po czym wszedłem do środka. Młody chłopak o niebieskich włosach i czerwonych
oczach owinięty ręcznikiem stał koło lusterka. Spojrzał na mnie zaskoczony.
-
Kim kurwa jesteś?- Zapytał. Zaskoczył mnie. Jeszcze chwile temu był taki miły a
teraz. W sumie tamten mu płacił a ja nie.
-
Łowca?- Zapytałem. Nie wiedziałem jak mam to wyjaśnić.
-
No kurwa nie zajarzyłbym się. Widzę po stroju, że pies jesteś.
-
To jak widzisz to po co się pytasz?
-
Bo chcę wiedzieć KIM jesteś?!
-
Naoki.- Powiedziałem. Przyjrzał mi się.
-
Nie możesz poczekać aż się wykąpie wtedy będę mógł się tobą zająć?- Zapytał.
Spojrzałem na niego jak na głupka.
-
Wybacz ale ja nie przyszedłem tutaj korzystać z twoich usług.
-
To po chuj.
-
Muszę coś od ciebie dostać.
-
Weź spierdalaj. Interes mi psujesz. Jak szef się dowie, że marnuję czas zamiast
pra…- Urwał kiedy pokazałem mu trzymając pomiędzy palcem wskazującym a
środkowym kartę należącą do jego szefa.- Co chcesz ode mnie dostać?
-
Próbki spermy…
-
Mojej?!
-
Nie. Tego co tutaj był chwile temu z tobą.
-
Po co?
-
Mnie nie pytaj. Kazali mi to zdobyć nie ważne za jaką cenę.
-
A jak tego nie zrobisz?
-
To wejdzie tutaj mój Sempai z oddziału i szef.
-
W czyim jesteś oddziale?
-
Katsuyoshi’ego.- Powiedziałem. Oczy mu pociemniały. Źrenice rozszerzyły się
niebezpiecznie.
-
Z wami jest…
-
Torazo.- Powiedziałem. Przełknął głośno ślinę.
-
Z ust możesz wziąć trochę wymazu i jak poczekasz i dasz mi jakiś pojemnik to
dam ci sporo jego spermy.- Powiedział. Przyglądałem mu się uważnie. Zaśmiał się
cicho kiedy zrozumiał o co mi chodzi.- Ten typ klienta jest bardzo specyficzny.
Nie lubi używać kondomów i lubi kończyć będąc w środku dlatego mam jego
spermę.- Wyjaśnił.
-
Eee…- Kiwnąłem twierdząco głową. Zaśmiał się głośno.
-
Zachowujesz się jakbyś nigdy tego nie rozbił a przecież ostatnio korzystałeś z
tego pokoju.- Powiedział wchodząc pod natrysk. Wyciągnął w moją stronę rękę.
Podałem mu szklany pojemnik.
-
Jak to korzystałem z tego pokoju? Jestem w tym budynku pierwszy raz w życiu.-
Powiedziałem. Zaśmiał się cicho.
-
Nie masz się czego wstydzić. Przecież nikomu nie powiem, że tutaj byłeś i się zabawiałeś.
-
Przecież mówię, że jestem tutaj po raz pierwszy.- Powtórzyłem. Wyjrzał zza
zasłonki podając mi pojemnik.
-
Nie ściemniaj, że niczego nie pamiętasz. Pojawiłeś się tutaj jakiś tydzień temu
razem z…
-
Przestań.- Przerwałem. Spojrzał na mnie nie rozumiejąc.
-
Nie pamiętasz tego?
-
Nie pamiętam.
-
A próbowałeś sobie przypomnieć?
-
Próbowałem.
-
Chcesz wiedzieć z kim tutaj byłeś?- Zapytał. Uderzyłem ręką w blat półki koło
zlewu.
-
Nie.- Powiedziałem chłodno. Przyglądał mi się z zainteresowaniem. Podszedłem do
niego z patyczkiem owiniętym na końcu watą.- Otwórz usta.- Powiedziałem. Zrobił
tak. Przejechałem kilka razy po jego policzku po czym schowałem patyczek do pojemniczka.-
Nie będę ci już przeszkadzał. Możesz się przyszykować na przyjęcie kolejnego
gościa. Ja już będę szedł.- Powiedziałem. Zabrałem swoją walizeczkę i udałem
się w stronę wyjścia. Złapał mnie za ramię kiedy byliśmy koło pięknego, wielkiego
lustra ze złoconą ramą. Tym razem zobaczyłem nasze odbicia.
-
Jesteś pewien, że nie chcesz wiedzieć…- Urwał kiedy zatrzymał się z głośnym
trzaskiem na lusterku a ja zaciskałem na jego szyi zimne ze strachu palce.
-
Powiedziałem chyba, że nie chce wiedzieć. Czy tak ciężko to zrozumieć?-
Zapytałem chłodno przybliżając swoją twarz do jego ucha. Popchnął mnie na łóżko
i usiadł na mnie okrakiem (tak nadal był owinięty tylko ręcznikiem).
Przytrzymał moje ręce. Pochylił się nade mną. Poczułem na uchu jego gorący
oddech. Z jego ust padło 5 słów nim został ze mnie zdjęty przez Torazo. Leżałem
nieruchomo na łóżku gapiąc się w sufit.
-
Nao co jest?- Katsuyoshi stanął koło łóżka i wyciągnął w moją stronę rękę.
Drgnąłem. Podałem mu dłoń i wstałem poprzez jego silne szarpnięcie.
-
Miał tutaj Sensei nie wchodzić co by się nie działo.
-
I nie wszedłem. Drzwi otworzył Torazo i to on tutaj wszedł. Ja podążyłem tylko
za nim.
-
Znowu naginasz swoje słowa?
-
Troszeczkę.- Powiedział i zaśmiał się cicho.
-
Proszę mnie nie wyśmiewać.
-
Czy on coś ci zrobił?- Zapytał Torazo.
-
A wyglądam jakby mi coś zrobiono. Pość go.- Powiedziałem i podałem swojemu
Opiekunowi walizkę, z którą tutaj wszedłem.- Pozwoli Sensei, że wyjdę na
zewnątrz. Nie przepadam za takim przepychem i za dużo tutaj różu oraz śmierdzi.
Nie dobrze mi.
-
W porządku. Poczekaj na nas przed drzwiami do budynku.- Powiedział. Kiwnąłem
głową i wyszedłem bez słowa z pokoju. Schody przeleciałem biegiem. Wypadłem na
zewnątrz łapiąc głęboki oddech. Kręciło mi się w głowię. Było mi nie dobrze.
Stanąłem z boku budynku oddychając ciężko. Jego słowa nadal dudniły mi w uszach
jak uderzania młotkiem o skały. Bolała mnie głowa.
Spokojnie.
Oddychaj głęboko i powoli.
Nie ucz mnie
zachowania medycznego.
Chyba
muszę ci przypomnieć co i jak ponieważ zapominasz i się denerwujesz.
Wydaje ci się.
Jestem spokojny.
Jakoś
na takiego nie wyglądasz.
To że szybko
oddycham nie oznacza, że jestem zdenerwowany.
Ręce
ci się pocą.
W łazience było
wilgotno to od tego.
A
to że ci drżą?
Nie jadłem nic
dzisiaj jeszcze. To z głodu.
Potrafisz
wytrzymać więcej niż jeden dzień bez jedzenia więc nie gadaj głupot.
Czepiasz się
szczegółów.
Ja się nie czepiam tylko się martwię…
Nie potrzebuje
twojego zamartwiania. Wiec przestać w tej chwili.
Sknera.
Spierdzielaj.
Ktoś
położył mi rękę na ramieniu. Spojrzałem tam. Torazo.
-
Co jest? Jak się czujesz?
-
Dobrze.
-
Jakoś nie wyglądasz.
-
Wiem co zrobić aby wyglądać.- Powiedziałem. Przyjrzał mi się uważnie.
-
Co takiego?- Zapytał. Za nim pojawił się Katsuyoshi. Zlustrował mnie swoim
spojrzeniem.
-
Nie jadłeś jeszcze nic dzisiaj.- Zauważył. Kiwnąłem twierdząco głową chociaż
tak naprawdę chciałem powiedzieć, że gówno go to obchodzi. Torazo spojrzał na
zegarek.
-
Jest prawie 18-sta.- Zauważył. Kiwnąłem twierdząco głową.
-
Jak wrócę do domu to coś zjem.
-
Nie coś. I nie jak wrócę do domu. Idziemy do biura. Tam się coś zamówi do
jedzenia. Musimy jeszcze wypełnić robotę papierkową z przebiegu dzisiejszej
misji oraz dostarczyć próbki na piąte piętro.
-
Piąte?- Zapytałem. Kiwnął głową.- To piętro Medyczne.
-
Wiem. Muszą to przebadać.
-
Aha.- Odpowiedziałem tylko i ruszyłem cicho za nimi przyglądając się swoim
butą. W uszach mi dzwoniło. Pokręciłem przecząco głową. Nic nie widziałem. Nic
nie słyszałem. Nic nie wiem. Tak będzie najlepiej.
********************************************************************
Tylko proszę mnie nie zabijać za to, że tak przerwałam, ale to rozdział pisany jeszcze w Polsce więc miejcie na uwadze, iż pisany był szybko:)
Mam nadzieję, że wam się spodobał. Kolejny będzie nosił tytuł:
16. „Well I'd never want to see you
unhappy” 16
i pojawi się jakoś w maju:)
pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia?? nie...do przeczytania:D o...!!
pa:*
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo fajny, Naoki ostał swoją pierwszą misję, och jak ja bym chciała wiedzieć kim był ten człowiek, reakcja Naokiego genialna..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Czyżby to jednak Sensei przeleciał Nao?
OdpowiedzUsuńOooo byłoby tak świetnie <3