:)

:)
Na zgliszczach świata powstaje nowy a w centrum tego świata rodzi się miłość

wtorek, 2 grudnia 2014

22. „Dno bezdenne i dziesięć metrów mułu.” 22

Hejka!
Rozdział postanowiłem dodać ciutkę wcześniej.
Kolejny dodam pomiędzy świętami a Nowym Rokiem jako miły prezent. Wiem, że dla tych którzy to czytają z jednej strony będzie to na prawdę miły prezent ale będzie on również oznaczać zbliżanie się ku końcowi.
Później oczywiście rozdziały będę wstawiać tak jak zawsze. 
Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu.
Zapraszam do czytania:)
****************************
Leżałem na łóżku próbując go z siebie zepchać. Przytrzymywał moje ręce koło mojej głowy nie odrywając ust od moich ust. Rozsunął kolanem moje nogi. Ulokował się delikatnie między nimi. Zaparło mi dech w piersiach. Nie! Nie! Udało mi się uwolnić usta. Przekrzywiłem głowę w bok aby znowu mnie nie pocałował. Przesunął swoje usta na moją szyję.
- Przestań.- Powiedziałem cicho próbując się uwolnić. Trzymał mnie mocno. Nic nie odpowiedział.- Suyo… przestań…- Powtórzyłem. Naparł mocniej swoimi biodrami.- Dosyć. Już dzisiaj to robiłeś więc…
- HĘ?!-Zapytał unosząc głowę. Uniósł moje ręce do góry unieruchamiając je nad moją głową. Wolną ręką złapał mnie za twarz zmuszając do tego abym na niego spojrzał.- Czego ty się kurwa naćpałeś w tej łazience?!- Zapytał ostro. Kiedy nie uzyskał żadnej odpowiedzi naparł swoimi biodrami mocniej.
- Mówię, że już to dzisiaj robiłeś, więc…
- Wiem. Słyszałem to. Ja się pytam czego ty się naćpałeś?!
- Niczego.
- To skąd ci się wziął w łepetynie ten durny pomysł?! I nawet nie myśl o tym aby zamilknąć bo za chwilę możesz wykrzyczeć odpowiedź na to pytanie!
- njk g dsgs dbhjn kj b hjnf kl jjbfjik ioiofb  ifj b f if  foi dh uiy hnfdu- Zamruczałem pod nosem. Zmarszczył czoło.
- HĘ?!- Syknął. Odwróciłem swój wzrok.
- Mówię, że wyszedłeś ode mnie z domu w dość naglącym stanie a kiedy w barze cię spotkałem byłeś ewidentnie zmęczony i to tylko po czterech godzinach więc…- Urwałem. Czułem na sobie jego spojrzenie.
- Więc myślałeś, że poszedłem to zrobić z kimś innym.- Dokończył za mnie. Kiwnąłem ledwo widocznie głową bojąc się jego reakcji.- Nie jestem typem osoby, która zabawia się z kimś innym skoro ma już możliwość robienia tego z jedną osobą.- Wyjaśnił. Zerknąłem na niego delikatnie. Ciągle się na mnie gapił.
- Słucham?
- Mówię, że skoro sypiam z tobą to nie potrzebuje kogoś drugiego.- Powiedział dobitnie. Poczułem się jakby ktoś ściągał mi jakiś ciężar z ramion. Co to za dziwne uczucie ulgi?
- Więc jak…- Urwałem odpowiadając sobie samemu na to pytanie.
- A jak ty byś to zrobił?
- Wiem dlatego nie dokończyłem tego pytania.- Powiedziałem. Puścił moje ręce.
- Nawet nie waż się ruszyć.- Zagroził klękając na kolanach. Ściągnął z siebie ciemnozieloną koszulkę i cisnął ją na ziemi. Zostały na nim tylko czarne spodenki.- Czy widzisz jakieś ślady które nie są pozostałością po tobie?- Zapytał. Powoli aby nie zauważył obniżyłem ręce kierując je wzdłuż swojego tułowia. Przyglądałem mu się uważnie. Pokiwałem przecząco głową. Widziałem to co  nie zdążyło mu się jeszcze wygoić po ostatnim razie.
- Nie.
- Pozwoliłem ci się ruszyć?- Zapytał łapiąc mnie znienacka za lewą rękę. Prawą wysunąłem w bok aby i jej nie unieruchomił. Zaczął po niej sunąć swoimi zimnymi palcami by po chwili zacisnąć się na moim nadgarstku.
- Ja nie chcę tego robić.
- A wiesz, że mało mnie to interesuje?
- Nie możesz tak po prostu…
- Przekonamy się?
- No weź przestań.- Powiedziałem cicho próbując się uwolnić. Nie pozwolił mi na to. Przyłożył moje ręce ciasno do swojego torsu. Nie mogłem ich wyciągnąć kiedy przygniótł je do mojego ciała. Zanurzył mi palce we włosach i pocałował wbrew mojej woli. Niech chociaż kurwa zmieni pozycje! Ja nie chcę w ten sposób! Teraz jeszcze bardziej wyglądam jak kobieta! Przeciągnąłem paznokciami po jego torsie. Poczułem jak dźgał swoim przyrodzeniem moje krocze. Zadrżałem.  Musiałem to przerwać… musiałem… jeżeli nie…jego język głaskał wnętrze moich ust… muszę to przerwać… lewą ręką sunął w górę mojej tali zanurzając ją pod bluzkę… muszę to przerwać… muszę to przerwać!…zabrał prawą rękę z moich włosów… muszę to przerwać…suną prawą ręką w dół, odwrotnie niż lewą. Zahaczył o krawędź moich spodenek… muszę to przerwać… wsunął do nich rękę… muszę to przerwać… jego lewa ręka zahaczyła o sutek… drżącymi rękoma, które udało mi się uwolnić objąłem go mocno za jego szerokie ramiona. Wiedziałem, że na to czekał. Oderwał się od moich ust przechodząc na moją szyję.- Ah!- Wyrwało się z mojego gardła. Tą walkę przegrałem…

**

Pierwszy raz robiłem to w tej pozycji. Leżałem płasko na plecach z rozchylonymi nogami. Rękoma ciasno trzymanymi przez niego przy moim ciele. Nie miałem gdzie ukryć twarzy. Widział dokładnie moje ciało. Speszony odwróciłem głowę w drugi bok kiedy uderzył swoim członkiem w TEN punkt. Zagryzłem mocno usta. Poruszał się we mnie dość szybko. Nie mogłem już utrzymać zgiętych kolan. Kazał mi objąć nogami jego biodra ale powiedziałem wprost aby się pierdolił. Uśmiechnął się i odpowiedział „dobra” po czym zaczął poruszać się szybciej i brutalniej niż wcześniej. Pokręciłem przecząco głową. Udało mi się delikatnie złapać w dłonie małą połać pościeli. Zacisnąłem na niej palce.
- Nao…- Powiedział szeptem. W ciszy jego szept wydawał się donośnym krzykiem.
- Zamknij się.- Powiedziałem dobitnie. Wpuścił głośno powietrze. Puścił moje ręce. Szybko złapałem więcej warstw pościeli w dłonie. Bez zapowiedzi uniósł moje biodra do góry łapiąc mnie za kostki nóg. Spojrzałem na niego przerażony.- Przesta…a…ah….mmmm….nnn…ah…ah…a….a….a…ammm…. – Jęczałem cicho. Wszedł we mnie jeszcze głębiej ale w tej pozycji mniej bolało.
- Lepiej?- Zapytał pochylając się delikatnie.
- Mi kurwa nie chodzi o to czy lepiej czy nie.
- To o co? Widzę po twojej minie, że coś ci nie gra.
- Zamknij się.
- Powiedź.
- Zamknij się.
- Chyba mówię wyraźnie.
- A ja mówię, żebyś się zamknął.
- Jesteś w dość niekorzystnej pozycji aby tak do mnie mówić.- Zauważył. Spojrzałem na niego gniewnie.
- Właśnie o to mi kurwa chodzi! O tę twoją jebaną pozycję!- Krzyknąłem na niego. Odwróciłem głowę w bok.- To jest krępujące… nie lubię… jej…kya!- Krzyknąłem zasłaniając usta kiedy naparł na mnie mocniej. Przez mgłę zobaczyłem jak uśmiecha się pod nosem.

**

Leżałem płasko na brzuchu. Obudziłem się jakieś dwadzieścia minut temu. Koło mnie leżał ten idiota. Bolało mnie całe gardło oraz ciało. Odwróciłem głowę w drugą stronę. Spał spokojnie. Kiedy spał miał taki delikatny wyraz twarzy. Spokojny. Nie to kiedy otwiera oczy. Gdyby miał taki wyraz twarzy na co dzień budził by większe zaufanie. Siniak na jego policzku nadal odznaczał się soczystym fioletem. Na szyi widniało kilka malinek oraz zadrapań. Spojrzałem na jego barki. Również były podrapane. Zarumieniłem się delikatnie kiedy przypomnę sobie jak wiłem się i skręcałem pod tymi barkami zeszłej nocy.
- Widzisz coś ciekawego, że tak się gapisz?- Zapytał nie otwierając oczu. Nie spał.
- Nie.- Odpowiedziałem cicho. Otworzył delikatnie oczy. Gapił się na mnie przez chwilę z takim wyrazem twarzy jaki miał wcześniej. Po chwili jednak przybrał standardową dla siebie maskę. Skrzywiłem się delikatnie. Odwróciłem głowę w drugą stronę.
- Co to była za mina?
- Moja mina.
- Mnie interesuje co ona oznaczała?
- To, że jeszcze śpię i jak się obudzę to nie będzie ciebie ani tutaj ani w moim całym życiu.- Powiedziałem zamykając oczy. Łóżko zaskrzypiało pod nim kiedy się poruszył. Zerknąłem przez powieki aby zobaczyć co robi. Otworzyłem szeroko oczy kiedy okazało się, że pochylał się nade mną.- CO TY ODWALASZ?!- Krzyknąłem zachrypniętym głosem. Przerzucił mnie na plecy opierając łokcie po obu stronach mojej głowy. Napiąłem całe mięśnie ciała. Nie mam siły z nim walczyć.
- Zagrajmy.- Powiedział uśmiechając się przebiegle.
- W co?- Zapytałem.
- Od dziesiątej rano do dziewiętnastej możesz próbować wszystkich sposobów oprócz zatrucia aby mnie zabić.- Powiedział poważniejąc. Patrzyłem na niego przerażonym spojrzeniem.- Możesz mnie atakować na różne sposoby ale tylko i wyłącznie w tym okresie czasowym.
- Jeżeli mi się uda?
- To się mnie pozbędziesz.
- Jeżeli mi się nie uda?
- To od godziny dziewiętnastej do dziesiątej będę mógł z tobą robić co mi się będzie podobać.- Powiedział. Zadrżałem.
- Co to za pomysł?
- Jeżeli będziesz miał większą motywację to będziesz się bardziej starał aby mnie zabić. Gra ta będzie trwała do momentu aż ktoś po nas nie przyjdzie.
- Myślisz, że uda ci się przeżyć do końca?
- Bardziej się zastanawiam ile nocy ty wytrzymasz.- Zadrwił. Drgnąłem. Pokiwał przecząco głową i przeszedł przeze mnie. Leżałem płasko na łóżku myśląc nad tym co mi powiedział.


^^~^^

Pierwszego dnia zabicie go wydawało mi się bardzo prostą i kuszącą zabawą- propozycją, której nie mogłem odrzucić. Trzeciego dnia kiedy dzień chylił się ku końcowi doszedłem do wniosku, że wdepnąłem w wielkie gówno, z którego nie uda mi się wyjść. Wszystko mnie bolało i od jego obrony którą stosował jak go atakowałem oraz od tego co ze mną robił jak mijał mój czas a on pozostał żywy.
Piątego dnia usiadłem na łóżku z samego rana. Zerknąłem na zegarek. Miałem jeszcze cztery godziny do dziesiątej. Spojrzałem za siebie. Leżał odwrócony do mnie plecami. Oddychał spokojnie. Przetarłem twarz. Wciągnąłem na siebie swoje spodenki. Wstałem z łóżka. Zgarnąłem po drodze swoją torbę i udałem się do łazienki. Nie zamknąłem drzwi. Powiedział, że mam tego nie robić. Stanąłem przed lusterkiem. Z przyzwyczajenia zamykałem lewe oko chociaż opaska leżała na zlewie. Na prawym policzku widniał szeroki siniak wielkości mniej więcej połowy mojej ręki. Zarobiłem go pierwszego dnia kiedy rzuciłem się na niego z nożem. Zauważyłem lewą rękę, ale prawej już nie. Dostałem. Rozwalona warga drugiego dnia. Rozcięty łuk brwiowy i posiniaczone żebra trzeciego dnia. Czwartego dnia uderzyłem się tylko w głowę. Dzisiaj był piąty dzień. Ciekawe czy zarobię od niego jak będę go atakować czy może uda mi się uniknąć jego ciosu. Pomijając siniaki po jego samoobronie miałem również na ciele wiele malinek, zadrapań i śladów po jego zębach. Odchrząknąłem kilka razy. Bolało mnie gardło. Zakręciłem wodę zanurzając się w niej po sam czubek nosa. Ciepło łagodziło trochę ból. Otworzyłem delikatnie lewe oko. Kiedy byłem sam nic się nie pojawiało. Żadne liczny. Nic. Tak mogłoby być już na zawsze.
Po dokładnym wyszorowaniu swojego ciała i ubraniu się w coś lżejszego opatrzyłem swoje rany. Założyłem na oko przepaskę szykując wszystko do zastrzyku. Z każdym dniem moje ciało reagowało na nie coraz gorzej. Spojrzałem na rękę, którą zamierzałem sięgnąć strzykawkę z przyszykowanym preparatem. Drżała delikatnie. Bałem się? Kpina. Złapałem za przegub prawej ręki.
- Kurwa uspokój się.- Skarciłem sam siebie. Sięgnąłem po strzykawkę. Spojrzałem w lusterko aby lepiej wymierzyć zastrzyk.- Wyjdź.
- Znowu będziesz zwijał się z bólu.
- Wyjdź.- Powiedziałem, ale on i tak nic sobie nie robił z moich słów. Stanął za mną obejmując mnie delikatnie swoimi ramionami. Ręka przestała drżeć….

**
Zrobiłem unik przed jego ręką trafiając ostrym nożem w jego łydkę. Upadł na kolana. Spojrzał na mnie. Pierwszy raz go trafiłem. Udało mi się to dziewiątego dnia. Tego też dnia dowiedziałem się dlaczego to właśnie on był liderem tego oddziału. Nie zobaczyłem niczego. Kompletnie niczego. Poczułem tylko tępe uderzenie w plecy. Palący ból w klatce piersiowej. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że przygniata mnie do ściany ściskając mocno moją szyję. Ledwo dotykałem palcami ziemi. Wykorzystywał tylko jedną rękę. I nie była to jego dominująca ręka. Opaska delikatnie zsunęła mi się z oka. Nim się opamiętałem spoglądałem na jego straszliwą twarz widząc dookoła dane liczbowe jakie widziałem na początku. Z tą twarzą jaką mi teraz prezentował łatwiej było mi uwierzyć w liczby które widziałem.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!- Wydarłem się zasłaniając pospiesznie lewe oko. Nie takiej reakcji widocznie się po mnie spodziewał. Normalnie bym próbował się uwolnić, a ja z całych sił zasłaniałem swoje oko. Puścił mnie. Osunąłem się w dół upadając na kolana. Nie chcę tego widzieć!!!! Sięgnąłem po opaskę zrywając się pędem do łazienki. Złapał mnie pod łokieć.
- Wytłumacz się.- Rozkazał. Pokręciłem przecząco głową.- Naoki!
- Puść…- Próbowałem się uwolnić. Złapał moją twarz zmuszając mnie do tego abym na niego spojrzał. Zacisnąłem mocno powieki.
- Spójrz na mnie.
- Proszę, puść mnie.
- Nie puszczę cię dopóki na mnie nie spojrzysz.- Powiedział. Otworzyłem delikatnie prawe oko.- Drugie oko.
- Powiedziałeś, że mam na ciebie spojrzeć. Więc patrzę.
- Drugie oko.
- Nie otworze go.
- Mówię chyba wyraźnie.
- A ja mówię, że go nie otworzę.
- Co widzisz jak na nie patrzysz?
- Co?
- Pytam się co widzisz jak na nie patrzysz?
- Skąd pewność, że coś widzę?
- Ponieważ nasze bliźniaki z oddziału mają coś podobnego. Oboje mają takie oczy. Każdy z nich widzi co innego kiedy patrzy na swoje zakryte oko, dlatego ty też musisz coś widzieć. Pytam się co to takiego.
- Usłyszeć od kogoś, że mój Opiekun jest straszny i brutalny nie rusza mnie tak jak to co zobaczyłem. Nie chcę o tym mówić ponieważ to zrujnuje mi całe życie. Nie chcę o tym mówić. Nie chcę tego widzieć! Nie chcę patrzeć na to oko!!!!!!!!- Wydarłem się na niego. Puścił zaskoczony moją rękę. Ruszyłem przed siebie. Zamknąłem się w łazience. Zakluczyłem drzwi…

**

Leżałem na łóżku. Po tym jak wyszedłem z łazienki opatrzyłem jego nogę i skitrałem się w jakimś ciemnym kącie. Nie zbliżałem się do niego cały dzień. Kąpał się. Nie udało mi się go zabić. Leżałem gapiąc się na drzwi od łazienki. Nie długo czeka mnie kolejna tura jęków i pukania? Przesunąłem się w stronę ściany. Bił od niej chłód. Owinąłem się dokładniej kocem. Wyszedł z łazienki w swojej standardowej pidżamie. Zerknął na mnie. Nic nie powiedział. Odłożył na krzesło ręcznik. Podszedł do łóżka. Kiedy tylko na nim usiadł włączyła się bariera. Spoglądałem na jego plecy. Położył się koło mnie nie zerkając w moją stronę. Leżałem za nim i gapiłem się nie rozumiejąc. Jak to? Kładziemy się spać? Tak o po prostu kładziemy się spać. Nic się nie stanie? Mam spać czy czekać? Będziemy to robić?
- Mogę wiedzieć dlaczego się tak lampisz?- Zapytał. Nie widział mnie ale wiedział, że się patrzę.
- Myślę.- Powiedziałem tylko. Nie skwitował tego w żaden sposób.
- Nad czym?
- Zastanawiam  się co takiego knujesz.
- Knuje? Ja? Dlaczego?
- Ponieważ kładziesz się spać.
- Kładę się spać więc coś knuje? Co za pokrętny sposób rozumowania?- Pokręcił przecząco głową.
- Co ci siedzi w głowie? Co kombinujesz? O czym myślisz? Kiedy mnie zaatakujesz? A może dzisiaj sobie z nieznanych mi  przyczyn darujesz? Dlaczego milczysz? Czemu nie patrzysz w moją stronę? Myślę nad wieloma kwestiami, ale główne pytanie, co knujesz?
- Nic nie kombinuje. – Powiedział cicho.- Myślę… zastanawiam się… co takiego zobaczyłeś, że spoglądałeś na mnie takim rodzajem spojrzenia? Czego na mój temat się dowiedziałeś?- Mówił. Milczałem. Jak na niego spojrzałem?- Wyglądałeś jak przerażone stworzonko które wpadło w sidła swojego wielkiego wroga. Nie wyglądałeś tak nawet jak przyszedłeś powiedzieć o śmierci Buru ani jak się dowiedziałeś z kim spałeś. Nigdy nie widziałem u ciebie takiego rodzaju spojrzenia.- Złapał sporą ilość swoich włosów w prawą rękę zaciskając się na nich.- Przeraża mnie myśl na to co cię tak przeraziło.- Dodał. Wziąłem głęboki oddech.
- Wybacz mi ale nie jestem w stanie ci powiedzieć co takiego zobaczyłem.- Powiedziałem cicho.- Wybacz… to dla mnie za wiele.- Dodałem. Po moich słowach w pokoju zapanowała cisza, która przez wiele kolejnych dni miała wywoływać u mnie niezrozumiałe dla mnie wyrzuty sumienia.

 **********************************
I jak wam się spodobało?
Mam nadzieję, że rozdział był ciekawy:)
Kolejny rozdział postanowiłam nazwać:
23. „Uciekinier„23

Dziękuje za uwagę xD
Pozdrawiam: Gizi03031 


2 komentarze:

  1. Witam,
    uff w końcu droga autorko udało mi się nadrobić tutaj zaległości... mam nadzieję, że będzie więcej Twoich tekstów, bo opowiadania są fantastyczne, a wiesz tak sobie pomyślałam, o tym, a może.... ta sama historia, tylko oczami Sayo, och cudownie było by wiedzieć co myśli o każdej sytuacji....
    Sayo mógłby być choć trochę delikatniejszy dla Naokiego, więc i bliźniacy posiadają dość podobne oko, ciekawe co przez nie widzą....
    Wesołych Świąt, pogodnych, zdrowych, spokojnych...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Powiem ci, że sama się kiedyś zastanawiałam aby napisać to oczami Suyo, ale doszłam do wniosku, że wtedy skończyłabym na oddziale zamkniętym w jakimś psychiatrykuxD
      Delikatny mówisz...?? hmmm...?

      Tobie też życzę Wesołych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku

      Usuń