Rozdział postanowiłem dodać ciutkę wcześniej.
Kolejny dodam pomiędzy świętami a Nowym Rokiem jako miły prezent. Wiem, że dla tych którzy to czytają z jednej strony będzie to na prawdę miły prezent ale będzie on również oznaczać zbliżanie się ku końcowi.
Później oczywiście rozdziały będę wstawiać tak jak zawsze.
Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu.
Zapraszam do czytania:)
****************************
Leżałem na łóżku próbując go z siebie zepchać.
Przytrzymywał moje ręce koło mojej głowy nie odrywając ust od moich ust.
Rozsunął kolanem moje nogi. Ulokował się delikatnie między nimi. Zaparło mi
dech w piersiach. Nie! Nie! Udało mi się uwolnić usta. Przekrzywiłem głowę w
bok aby znowu mnie nie pocałował. Przesunął swoje usta na moją szyję.
- Przestań.- Powiedziałem cicho próbując się
uwolnić. Trzymał mnie mocno. Nic nie odpowiedział.- Suyo… przestań…-
Powtórzyłem. Naparł mocniej swoimi biodrami.- Dosyć. Już dzisiaj to robiłeś
więc…
- HĘ?!-Zapytał unosząc głowę. Uniósł moje ręce do
góry unieruchamiając je nad moją głową. Wolną ręką złapał mnie za twarz
zmuszając do tego abym na niego spojrzał.- Czego ty się kurwa naćpałeś w tej
łazience?!- Zapytał ostro. Kiedy nie uzyskał żadnej odpowiedzi naparł swoimi
biodrami mocniej.
- Mówię, że już to dzisiaj robiłeś, więc…
- Wiem. Słyszałem to. Ja się pytam czego ty się
naćpałeś?!
- Niczego.
- To skąd ci się wziął w łepetynie ten durny
pomysł?! I nawet nie myśl o tym aby zamilknąć bo za chwilę możesz wykrzyczeć
odpowiedź na to pytanie!
- njk g dsgs dbhjn kj b hjnf kl jjbfjik
ioiofb ifj b f if foi dh uiy hnfdu- Zamruczałem pod nosem.
Zmarszczył czoło.
- HĘ?!- Syknął. Odwróciłem swój wzrok.
- Mówię, że wyszedłeś ode mnie z domu w dość
naglącym stanie a kiedy w barze cię spotkałem byłeś ewidentnie zmęczony i to
tylko po czterech godzinach więc…- Urwałem. Czułem na sobie jego spojrzenie.
- Więc myślałeś, że poszedłem to zrobić z kimś
innym.- Dokończył za mnie. Kiwnąłem ledwo widocznie głową bojąc się jego reakcji.-
Nie jestem typem osoby, która zabawia się z kimś innym skoro ma już możliwość
robienia tego z jedną osobą.- Wyjaśnił. Zerknąłem na niego delikatnie. Ciągle
się na mnie gapił.
- Słucham?
- Mówię, że skoro sypiam z tobą to nie potrzebuje
kogoś drugiego.- Powiedział dobitnie. Poczułem się jakby ktoś ściągał mi jakiś
ciężar z ramion. Co to za dziwne uczucie ulgi?
- Więc jak…- Urwałem odpowiadając sobie samemu na
to pytanie.
- A jak ty byś to zrobił?
- Wiem dlatego nie dokończyłem tego pytania.-
Powiedziałem. Puścił moje ręce.
- Nawet nie waż się ruszyć.- Zagroził klękając na
kolanach. Ściągnął z siebie ciemnozieloną koszulkę i cisnął ją na ziemi.
Zostały na nim tylko czarne spodenki.- Czy widzisz jakieś ślady które nie są
pozostałością po tobie?- Zapytał. Powoli aby nie zauważył obniżyłem ręce
kierując je wzdłuż swojego tułowia. Przyglądałem mu się uważnie. Pokiwałem
przecząco głową. Widziałem to co nie
zdążyło mu się jeszcze wygoić po ostatnim razie.
- Nie.
- Pozwoliłem ci się ruszyć?- Zapytał łapiąc mnie
znienacka za lewą rękę. Prawą wysunąłem w bok aby i jej nie unieruchomił.
Zaczął po niej sunąć swoimi zimnymi palcami by po chwili zacisnąć się na moim
nadgarstku.
- Ja nie chcę tego robić.
- A wiesz, że mało mnie to interesuje?
- Nie możesz tak po prostu…
- Przekonamy się?
- No weź przestań.- Powiedziałem cicho próbując
się uwolnić. Nie pozwolił mi na to. Przyłożył moje ręce ciasno do swojego
torsu. Nie mogłem ich wyciągnąć kiedy przygniótł je do mojego ciała. Zanurzył
mi palce we włosach i pocałował wbrew mojej woli. Niech chociaż kurwa zmieni
pozycje! Ja nie chcę w ten sposób! Teraz jeszcze bardziej wyglądam jak kobieta!
Przeciągnąłem paznokciami po jego torsie. Poczułem jak dźgał swoim przyrodzeniem
moje krocze. Zadrżałem. Musiałem to
przerwać… musiałem… jeżeli nie…jego język głaskał wnętrze moich ust… muszę to
przerwać… lewą ręką sunął w górę mojej tali zanurzając ją pod bluzkę… muszę to
przerwać… muszę to przerwać!…zabrał prawą rękę z moich włosów… muszę to
przerwać…suną prawą ręką w dół, odwrotnie niż lewą. Zahaczył o krawędź moich
spodenek… muszę to przerwać… wsunął do nich rękę… muszę to przerwać… jego lewa
ręka zahaczyła o sutek… drżącymi rękoma, które udało mi się uwolnić objąłem go
mocno za jego szerokie ramiona. Wiedziałem, że na to czekał. Oderwał się od
moich ust przechodząc na moją szyję.- Ah!- Wyrwało się z mojego gardła. Tą
walkę przegrałem…
**
Pierwszy raz robiłem to w tej pozycji. Leżałem
płasko na plecach z rozchylonymi nogami. Rękoma ciasno trzymanymi przez niego
przy moim ciele. Nie miałem gdzie ukryć twarzy. Widział dokładnie moje ciało.
Speszony odwróciłem głowę w drugi bok kiedy uderzył swoim członkiem w TEN
punkt. Zagryzłem mocno usta. Poruszał się we mnie dość szybko. Nie mogłem już
utrzymać zgiętych kolan. Kazał mi objąć nogami jego biodra ale powiedziałem wprost
aby się pierdolił. Uśmiechnął się i odpowiedział „dobra” po czym zaczął
poruszać się szybciej i brutalniej niż wcześniej. Pokręciłem przecząco głową.
Udało mi się delikatnie złapać w dłonie małą połać pościeli. Zacisnąłem na niej
palce.
- Nao…- Powiedział szeptem. W ciszy jego szept
wydawał się donośnym krzykiem.
- Zamknij się.- Powiedziałem dobitnie. Wpuścił
głośno powietrze. Puścił moje ręce. Szybko złapałem więcej warstw pościeli w
dłonie. Bez zapowiedzi uniósł moje biodra do góry łapiąc mnie za kostki nóg.
Spojrzałem na niego przerażony.- Przesta…a…ah….mmmm….nnn…ah…ah…a….a….a…ammm…. –
Jęczałem cicho. Wszedł we mnie jeszcze głębiej ale w tej pozycji mniej bolało.
- Lepiej?- Zapytał pochylając się delikatnie.
- Mi kurwa nie chodzi o to czy lepiej czy nie.
- To o co? Widzę po twojej minie, że coś ci nie
gra.
- Zamknij się.
- Powiedź.
- Zamknij się.
- Chyba mówię wyraźnie.
- A ja mówię, żebyś się zamknął.
- Jesteś w dość niekorzystnej pozycji aby tak do
mnie mówić.- Zauważył. Spojrzałem na niego gniewnie.
- Właśnie o to mi kurwa chodzi! O tę twoją jebaną
pozycję!- Krzyknąłem na niego. Odwróciłem głowę w bok.- To jest krępujące… nie
lubię… jej…kya!- Krzyknąłem zasłaniając usta kiedy naparł na mnie mocniej. Przez
mgłę zobaczyłem jak uśmiecha się pod nosem.
**
Leżałem płasko na brzuchu. Obudziłem się jakieś
dwadzieścia minut temu. Koło mnie leżał ten idiota. Bolało mnie całe gardło
oraz ciało. Odwróciłem głowę w drugą stronę. Spał spokojnie. Kiedy spał miał taki
delikatny wyraz twarzy. Spokojny. Nie to kiedy otwiera oczy. Gdyby miał taki
wyraz twarzy na co dzień budził by większe zaufanie. Siniak na jego policzku
nadal odznaczał się soczystym fioletem. Na szyi widniało kilka malinek oraz
zadrapań. Spojrzałem na jego barki. Również były podrapane. Zarumieniłem się
delikatnie kiedy przypomnę sobie jak wiłem się i skręcałem pod tymi barkami
zeszłej nocy.
- Widzisz coś ciekawego, że tak się gapisz?-
Zapytał nie otwierając oczu. Nie spał.
- Nie.- Odpowiedziałem cicho. Otworzył delikatnie
oczy. Gapił się na mnie przez chwilę z takim wyrazem twarzy jaki miał
wcześniej. Po chwili jednak przybrał standardową dla siebie maskę. Skrzywiłem
się delikatnie. Odwróciłem głowę w drugą stronę.
- Co to była za mina?
- Moja mina.
- Mnie interesuje co ona oznaczała?
- To, że jeszcze śpię i jak się obudzę to nie
będzie ciebie ani tutaj ani w moim całym życiu.- Powiedziałem zamykając oczy.
Łóżko zaskrzypiało pod nim kiedy się poruszył. Zerknąłem przez powieki aby
zobaczyć co robi. Otworzyłem szeroko oczy kiedy okazało się, że pochylał się
nade mną.- CO TY ODWALASZ?!- Krzyknąłem zachrypniętym głosem. Przerzucił mnie
na plecy opierając łokcie po obu stronach mojej głowy. Napiąłem całe mięśnie
ciała. Nie mam siły z nim walczyć.
- Zagrajmy.- Powiedział uśmiechając się przebiegle.
- W co?- Zapytałem.
- Od dziesiątej rano do dziewiętnastej możesz
próbować wszystkich sposobów oprócz zatrucia aby mnie zabić.- Powiedział
poważniejąc. Patrzyłem na niego przerażonym spojrzeniem.- Możesz mnie atakować
na różne sposoby ale tylko i wyłącznie w tym okresie czasowym.
- Jeżeli mi się uda?
- To się mnie pozbędziesz.
- Jeżeli mi się nie uda?
- To od godziny dziewiętnastej do dziesiątej będę
mógł z tobą robić co mi się będzie podobać.- Powiedział. Zadrżałem.
- Co to za pomysł?
- Jeżeli będziesz miał większą motywację to
będziesz się bardziej starał aby mnie zabić. Gra ta będzie trwała do momentu aż
ktoś po nas nie przyjdzie.
- Myślisz, że uda ci się przeżyć do końca?
- Bardziej się zastanawiam ile nocy ty
wytrzymasz.- Zadrwił. Drgnąłem. Pokiwał przecząco głową i przeszedł przeze
mnie. Leżałem płasko na łóżku myśląc nad tym co mi powiedział.
^^~^^
Pierwszego dnia zabicie go wydawało mi się bardzo
prostą i kuszącą zabawą- propozycją, której nie mogłem odrzucić. Trzeciego dnia
kiedy dzień chylił się ku końcowi doszedłem do wniosku, że wdepnąłem w wielkie
gówno, z którego nie uda mi się wyjść. Wszystko mnie bolało i od jego obrony
którą stosował jak go atakowałem oraz od tego co ze mną robił jak mijał mój
czas a on pozostał żywy.
Piątego dnia usiadłem na łóżku z samego rana.
Zerknąłem na zegarek. Miałem jeszcze cztery godziny do dziesiątej. Spojrzałem
za siebie. Leżał odwrócony do mnie plecami. Oddychał spokojnie. Przetarłem
twarz. Wciągnąłem na siebie swoje spodenki. Wstałem z łóżka. Zgarnąłem po drodze
swoją torbę i udałem się do łazienki. Nie zamknąłem drzwi. Powiedział, że mam
tego nie robić. Stanąłem przed lusterkiem. Z przyzwyczajenia zamykałem lewe oko
chociaż opaska leżała na zlewie. Na prawym policzku widniał szeroki siniak
wielkości mniej więcej połowy mojej ręki. Zarobiłem go pierwszego dnia kiedy
rzuciłem się na niego z nożem. Zauważyłem lewą rękę, ale prawej już nie.
Dostałem. Rozwalona warga drugiego dnia. Rozcięty łuk brwiowy i posiniaczone
żebra trzeciego dnia. Czwartego dnia uderzyłem się tylko w głowę. Dzisiaj był
piąty dzień. Ciekawe czy zarobię od niego jak będę go atakować czy może uda mi
się uniknąć jego ciosu. Pomijając siniaki po jego samoobronie miałem również na
ciele wiele malinek, zadrapań i śladów po jego zębach. Odchrząknąłem kilka
razy. Bolało mnie gardło. Zakręciłem wodę zanurzając się w niej po sam czubek
nosa. Ciepło łagodziło trochę ból. Otworzyłem delikatnie lewe oko. Kiedy byłem
sam nic się nie pojawiało. Żadne liczny. Nic. Tak mogłoby być już na zawsze.
Po dokładnym wyszorowaniu swojego ciała i ubraniu
się w coś lżejszego opatrzyłem swoje rany. Założyłem na oko przepaskę szykując
wszystko do zastrzyku. Z każdym dniem moje ciało reagowało na nie coraz gorzej.
Spojrzałem na rękę, którą zamierzałem sięgnąć strzykawkę z przyszykowanym
preparatem. Drżała delikatnie. Bałem się? Kpina. Złapałem za przegub prawej
ręki.
- Kurwa uspokój się.- Skarciłem sam siebie.
Sięgnąłem po strzykawkę. Spojrzałem w lusterko aby lepiej wymierzyć zastrzyk.-
Wyjdź.
- Znowu będziesz zwijał się z bólu.
- Wyjdź.- Powiedziałem, ale on i tak nic sobie
nie robił z moich słów. Stanął za mną obejmując mnie delikatnie swoimi
ramionami. Ręka przestała drżeć….
**
Zrobiłem unik przed jego ręką trafiając ostrym
nożem w jego łydkę. Upadł na kolana. Spojrzał na mnie. Pierwszy raz go
trafiłem. Udało mi się to dziewiątego dnia. Tego też dnia dowiedziałem się
dlaczego to właśnie on był liderem tego oddziału. Nie zobaczyłem niczego.
Kompletnie niczego. Poczułem tylko tępe uderzenie w plecy. Palący ból w klatce
piersiowej. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że przygniata mnie do ściany
ściskając mocno moją szyję. Ledwo dotykałem palcami ziemi. Wykorzystywał tylko
jedną rękę. I nie była to jego dominująca ręka. Opaska delikatnie zsunęła mi
się z oka. Nim się opamiętałem spoglądałem na jego straszliwą twarz widząc
dookoła dane liczbowe jakie widziałem na początku. Z tą twarzą jaką mi teraz
prezentował łatwiej było mi uwierzyć w liczby które widziałem.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!- Wydarłem się
zasłaniając pospiesznie lewe oko. Nie takiej reakcji widocznie się po mnie
spodziewał. Normalnie bym próbował się uwolnić, a ja z całych sił zasłaniałem
swoje oko. Puścił mnie. Osunąłem się w dół upadając na kolana. Nie chcę tego
widzieć!!!! Sięgnąłem po opaskę zrywając się pędem do łazienki. Złapał mnie pod
łokieć.
- Wytłumacz się.- Rozkazał. Pokręciłem przecząco
głową.- Naoki!
- Puść…- Próbowałem się uwolnić. Złapał moją
twarz zmuszając mnie do tego abym na niego spojrzał. Zacisnąłem mocno powieki.
- Spójrz na mnie.
- Proszę, puść mnie.
- Nie puszczę cię dopóki na mnie nie spojrzysz.-
Powiedział. Otworzyłem delikatnie prawe oko.- Drugie oko.
- Powiedziałeś, że mam na ciebie spojrzeć. Więc
patrzę.
- Drugie oko.
- Nie otworze go.
- Mówię chyba wyraźnie.
- A ja mówię, że go nie otworzę.
- Co widzisz jak na nie patrzysz?
- Co?
- Pytam się co widzisz jak na nie patrzysz?
- Skąd pewność, że coś widzę?
- Ponieważ nasze bliźniaki z oddziału mają coś
podobnego. Oboje mają takie oczy. Każdy z nich widzi co innego kiedy patrzy na
swoje zakryte oko, dlatego ty też musisz coś widzieć. Pytam się co to takiego.
- Usłyszeć od kogoś, że mój Opiekun jest straszny
i brutalny nie rusza mnie tak jak to co zobaczyłem. Nie chcę o tym mówić
ponieważ to zrujnuje mi całe życie. Nie chcę o tym mówić. Nie chcę tego
widzieć! Nie chcę patrzeć na to oko!!!!!!!!- Wydarłem się na niego. Puścił
zaskoczony moją rękę. Ruszyłem przed siebie. Zamknąłem się w łazience. Zakluczyłem
drzwi…
**
Leżałem na łóżku. Po tym jak wyszedłem z łazienki
opatrzyłem jego nogę i skitrałem się w jakimś ciemnym kącie. Nie zbliżałem się
do niego cały dzień. Kąpał się. Nie udało mi się go zabić. Leżałem gapiąc się
na drzwi od łazienki. Nie długo czeka mnie kolejna tura jęków i pukania?
Przesunąłem się w stronę ściany. Bił od niej chłód. Owinąłem się dokładniej
kocem. Wyszedł z łazienki w swojej standardowej pidżamie. Zerknął na mnie. Nic
nie powiedział. Odłożył na krzesło ręcznik. Podszedł do łóżka. Kiedy tylko na
nim usiadł włączyła się bariera. Spoglądałem na jego plecy. Położył się koło
mnie nie zerkając w moją stronę. Leżałem za nim i gapiłem się nie rozumiejąc.
Jak to? Kładziemy się spać? Tak o po prostu kładziemy się spać. Nic się nie
stanie? Mam spać czy czekać? Będziemy to robić?
- Mogę wiedzieć dlaczego się tak lampisz?-
Zapytał. Nie widział mnie ale wiedział, że się patrzę.
- Myślę.- Powiedziałem tylko. Nie skwitował tego
w żaden sposób.
- Nad czym?
- Zastanawiam się co takiego knujesz.
- Knuje? Ja? Dlaczego?
- Ponieważ kładziesz się spać.
- Kładę się spać więc coś knuje? Co za pokrętny
sposób rozumowania?- Pokręcił przecząco głową.
- Co ci siedzi w głowie? Co kombinujesz? O czym
myślisz? Kiedy mnie zaatakujesz? A może dzisiaj sobie z nieznanych mi przyczyn darujesz? Dlaczego milczysz? Czemu
nie patrzysz w moją stronę? Myślę nad wieloma kwestiami, ale główne pytanie, co
knujesz?
- Nic nie kombinuje. – Powiedział cicho.- Myślę…
zastanawiam się… co takiego zobaczyłeś, że spoglądałeś na mnie takim rodzajem
spojrzenia? Czego na mój temat się dowiedziałeś?- Mówił. Milczałem. Jak na
niego spojrzałem?- Wyglądałeś jak przerażone stworzonko które wpadło w sidła
swojego wielkiego wroga. Nie wyglądałeś tak nawet jak przyszedłeś powiedzieć o
śmierci Buru ani jak się dowiedziałeś z kim spałeś. Nigdy nie widziałem u
ciebie takiego rodzaju spojrzenia.- Złapał sporą ilość swoich włosów w prawą
rękę zaciskając się na nich.- Przeraża mnie myśl na to co cię tak przeraziło.-
Dodał. Wziąłem głęboki oddech.
- Wybacz mi ale nie jestem w stanie ci powiedzieć
co takiego zobaczyłem.- Powiedziałem cicho.- Wybacz… to dla mnie za wiele.-
Dodałem. Po moich słowach w pokoju zapanowała cisza, która przez wiele
kolejnych dni miała wywoływać u mnie niezrozumiałe dla mnie wyrzuty sumienia.
**********************************
I jak wam się spodobało?
Mam nadzieję, że rozdział był ciekawy:)
Kolejny rozdział postanowiłam nazwać:
23. „Uciekinier„23
Dziękuje za uwagę xD
Pozdrawiam: Gizi03031
Witam,
OdpowiedzUsuńuff w końcu droga autorko udało mi się nadrobić tutaj zaległości... mam nadzieję, że będzie więcej Twoich tekstów, bo opowiadania są fantastyczne, a wiesz tak sobie pomyślałam, o tym, a może.... ta sama historia, tylko oczami Sayo, och cudownie było by wiedzieć co myśli o każdej sytuacji....
Sayo mógłby być choć trochę delikatniejszy dla Naokiego, więc i bliźniacy posiadają dość podobne oko, ciekawe co przez nie widzą....
Wesołych Świąt, pogodnych, zdrowych, spokojnych...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witaj!
UsuńPowiem ci, że sama się kiedyś zastanawiałam aby napisać to oczami Suyo, ale doszłam do wniosku, że wtedy skończyłabym na oddziale zamkniętym w jakimś psychiatrykuxD
Delikatny mówisz...?? hmmm...?
Tobie też życzę Wesołych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku